Piłka nożna
Dodaj wiadomość
Wiadomości

Na chłodno: Spokojnie

0 13

Cykl „Na chłodno” to od lat najpopularniejsza seria artykułów na KKSLECH.com. „Na chłodno” to nasze chłodne, szczere i obiektywne spojrzenie na Lecha Poznań. Informacje z klubu, ciekawostki, oceny, spostrzeżenia, opinie. Wszystko od kibiców do kibiców.

Wtorek, 3 czerwca 2025, spokojny Lechowy dzień, przyszedł czas na publikację kolejnego odcinka z cyklu „Na chłodno”. 10 dni po niezapomnianej mistrzowskiej fecie emocje chyba już opadły, 24 maja udało się, wszyscy obecni na tej witrynie jesteśmy mistrzami, zatem dziś już tekst bez tylu emocji, jakie były obecne m.in. w poprzednim materiale z tego cyklu -> TUTAJ.

Zaczynając ten materiał nie można odpuścić tematu wydarzeń z 24 maja 2025. Serwisowo sezon został podsumowany -> TUTAJ, dziś można zrobić to m.in. chłodnym okiem wykorzystując do tego „Na chłodno”. Chłodno w końcówce meczu z Piastem Gliwice akurat nie było, widok piłki lecącej na słupek, którą i tak wybroniłby Bartosz Mrozek interweniujący jeszcze po strzale głową Jakuba Czerwińskiego był ostrzeżeniem przed niezapomnianą końcówką mistrzowskiego sezonu. Widok Bartosza Mrozka w 92 minucie mającego już miękkie nogi był przerażający, wtedy nasz bramkarz już nie uratowałby Lecha Poznań, stojąc nerwowo na miękkich nogach nie miałby szans na skuteczną interwencję, gdyby jakikolwiek strzał leciał w jego stronę. Na całe szczęście znowu dopisało nam szczęście, jakoś udało się wybronić ten rzut wolny dla Piasta, ogromny szacunek i wdzięczność dla Antonio Milicia, który przyblokował uderzenie i dla Mario Gonzaleza, który przytomnie oraz w ostatniej chwili gorszą lewą nogą wybił piłkę na korner, po którym Szymon Marciniak jeszcze i tak nasłuchiwał czegoś z wozu VAR. Hiszpan w 92 minucie dosłownie uratował cały klub na wielu polach, zrobił coś co zapadnie w pamięci kibiców Kolejorza aż do śmierci, zanotował kluczową interwencję, którą spłacił się i będzie przez nas traktowany jak udany transfer do Lecha Poznań dający trofeum.



Po emocjonujących meczach z Legią Warszawa (po wygranej Lech Poznań wyprzedził Rakowa Częstochowa) oraz z GKS-em Katowice (remis po odrobieniu wyniku 0:1 i 1:2 pozwolił utrzymać fotel lidera) wydawało się, że w 34. kolejce Ekstraklasy z Piastem Gliwice u siebie już nie będzie tyle emocji, a zwłaszcza po strzeleniu gola na 1:0. W rzeczywistości okazało się, że wydarzenia z Warszawy czy z Katowic były tylko przedsmakiem tego, co czekało nas wszystkich w ostatnim kwadransie, w tym doliczonym czasie gry, który przeszedł do historii Lecha Poznań a nawet polskiej piłki klubowej. Wszystkie te wydarzenia przebiły Chorzów 2010 czy końcówkę z Wisłą Kraków 10 lat temu, nic nie miało sobie równych, nawet nie ma co porównywać tamtych wydarzeń do tych z końcówki meczu z Piastem Gliwice, w którym Lech Poznań walczył o tytuł Mistrza Polski, o miliony złotych, o pewne 3 dwumecze w europejskich pucharach 2025/2026, o 2.500 punktów do klubowego współczynnika UEFA, o mecze co 3-4 dni latem, o mnóstwo emocji w najbliższym czasie, o frajdę dla kibiców czy nawet o udane 20-lecie KKSLECH.com i nasz progres Radość całego zespołu po ostatnim gwizdku Szymona Marciniaka czy ulga po tej wygranej była ogromna, euforia kibiców po meczu, podczas przejazdu autokaru czy na MTP (DJ świetnie rozkręcił imprezę) była gigantyczna, w żaden sposób nie można było porównywać tych wydarzeń z tymi sprzed 10 czy 3 lat, kiedy Kolejorz zdobył tytuł jednak tydzień wcześniej, więc feta nie mogła być aż tak mocna. Wieczór 24 maja i ta noc po nim była czymś na co być może wiele osób czekało całe życie, to naprawdę była feta i radość z tytułu, jakiej jeszcze nie było, bo Lech Poznań wygrał coś więcej, niż mecz o tytuł Mistrza Polski. Zespół w wielu spotkaniach mistrzowskiego sezonu 2024/2025 pokazywał piłkarską jakość, która dawała mu zwycięstwa, pod koniec rozgrywek będące w trudnej sytuacji kadrowej pokazał już charakter, udowodnił coś niedowiarkom, dał radę, od wybicia piłki przez Joela Pereirę w Warszawie przy stanie 0:0 tak naprawdę tylko zwiększał poziom emocji aż 24 maja po 19:30 doprowadził kibiców do łez, po których zaczęła się euforia. Co tu więcej dodać? Za nami wszystkimi fantastyczny Lechowy czas wypełniony stresem, emocjami i olbrzymią radością, niezapomniana feta na MTP rozkręcona takimi utworami jak: Gala – Freed from desire, remixem Sara Perche Ti Amo czy Gigi D’Agostino – L’Amour Toujours. Skoro już sam Jacek Rutkowski podczas fety na targach i w tym wieku wręcz szalał pokazując młodym, jak się tańczy, to naprawdę musiało być gruuuubo




Zanim doszło do tego wszystkiego, co tutaj miło wspominamy doszło do innych boiskowych wydarzeń, o których oczywiście teraz się nie mówi. Ogólnopolskie media, które na co dzień nie działają przy Lechu wyśmiewając klub i czekając na porażki przed meczem nakładały presję na Piasta Gliwice i Aleksandara Vukovicia wręcz domagając się, aby ten rywal gryzł trawę w Poznaniu. O Widzewie Łódź nikt już nie mówił, nikt nie był zainteresowany jego postawą w Częstochowie, Widzew mógł odpuścić Rakowowi, Piast już nie mógł, miał postawić się Kolejorzowi i tak było. Gliwiczanie rozegrali u nas bardzo dobre spotkanie, oddali aż 17 strzałów, zmiany jakie przeprowadzał Aleksandar Vuković tylko zwiększały siłę ognia tej drużyny, która miała swój plan na ten mecz? Ostatnie minuty wyglądały dziwnie, Piast grający do 75 minuty bez presji i na luzie nagle w ostatnich minutach rzucił się na Lecha wyglądając na zespół, który grał o życie. Do teraz można zastanawiać się, dlaczego drużyna, która przez wiele minut drugiej połowy grała na dużym spokoju nagle w ostatnich minutach aż tak mocno zaatakowała wysyłając do przodu nawet własnego bramkarza? Wielu kibiców liczyło, że skoro w 2019 roku nasz zespół sam strzelił sobie gola i pozwolił Piastowi świętować tytuł, to po 6 latach gliwiczanie chociaż nie będą u nas aż tak zdeterminowani, by w doliczonym czasie wszystko popsuć. Ostrzegaliśmy przed meczem, że nie ma co liczyć na taryfę ulgową, pisaliśmy o passach z Piastem, przypominaliśmy postawę gliwiczan w sezonie 2024/2025, a słynne słowa Aleksandara Vukovicia można było potraktować z przymrużeniem oka. Mimo to, nie spodziewaliśmy się aż tak ambitnej gry rywala w końcówce i dotąd nie widzieliśmy czegoś takiego w takim meczu, choć są u nas osoby chodzące na Lecha już nawet w latach 80-tych. Ciężko stwierdzić, co wstąpiło w Piasta Gliwice na finiszu tego spotkania, nagle rywal wskoczył na zupełnie inny poziom zaangażowania, determinacji i woli walki robiąc m.in. w doliczonym czasie wszystko, by nas upokorzyć. Dlaczego Piast dopiero w ostatnich minutach aż tak ochoczo ruszył do przodu? Teraz 10 dni po meczu można sobie tylko gdybać, w tym snuć teorie. Może rywale mieli plan w stylu – „Dobra, pogramy na luzie do 75 minuty, jak nie strzelą nam na 2:0, to wszyscy idziemy do przodu i odbierzemy im to mistrzostwo”. Nikt normalny nie liczył na odpuszczenie Lechowi, lecz dla wielu kibiców Lecha nagły wzrost zaangażowania Piasta w końcówce nie był normalny i co tu dużo pisać – zdenerwował wiele osób, które w różnych miejscach szybko zaczęły źle życzyć Piastowi. Być może Lech Poznań zemści się kiedyś na Piaście Gliwice, podpuści go, nic nie będzie grał, a na końcu wyrządzi mu krzywdę? Wtedy płakać po nim będzie mógł tylko jego wychowanek Radosław Murawski, inni będą mieli to gdzieś łącznie z tymi mediami wydzwaniającymi do Piasta oraz Vukovicia kilka dni przed meczem. I wiecie co jest najlepsze? Dziś po mistrzostwie Kolejorza klub z Okrzei już tych mediów nie interesuje, nikt o nim nie pisze, nie mówi. Przez zwycięstwo Lecha Poznań nie powstały także specjalne programy o naszym klubie, w tym na żywo jeszcze 24 maja o 21:00, poszczególni źle życzący Kolejorzowi redaktorzy z największych, ogólnopolskich redakcji nie mogli też zebrać 1314 lajków i 104 tysięcy odsłon za gównowpisy m.in. na Twitterze poprzez wygłoszenie orędzia na wiadome tematy. Ciekawe czy ktoś w ogóle zwrócił uwagę na ten wspomniany już tutaj Widzew lub na wycieczkę Cagliari do Neapolu we Włoszech, gdzie Napoli dzień przed Lechem musiało zrobić to samo i zrobiło bez większego problemu (rywal oddał 4 nędzne strzały, 1 celny i miał 33% posiadania piłki). Pod dywan zostało również zamiecione niesmaczne, skandaliczne wręcz zachowanie Szymona Marciniaka, o którym podczas Gali Ekstraklasy w Warszawie mówił Jakub Czerwiński z Piasta. Według niego często błyszczący sędzia w końcówce poinformował gliwiczan o wyniku spotkania w Częstochowie tak jakby zachęcając jego drużynę do bardziej ochoczej gry w Poznaniu.

Zmieniając temat. Parę dni temu w Loży Prezydenckiej ENEA Stadionu przy Bułgarskiej odbyło się zamknięte spotkanie z wybranymi przez klub głównie poznańskimi mediami. Dzięki niemu mogliście dowiedzieć się z KKSLECH.com, jak dyrektor sportowy Lecha Poznań, Tomasz Rząsa czy Piotr Rutkowski ocenia sezon 2024/2025, co było dobrze, co było źle, jaki był trudny moment, jak zarząd ocenia niedawne transfery i przede wszystkim, co planuje w przyszłości. Wiadomo jaki jest Tomasz Rząsa, nie zawsze rzuci konkretami, dodatkowo podczas tego spotkania często był tajemniczy, nie mówił o czymś wprost, ale wystarczy się znać i logicznie myśleć, by wiedzieć o tym, co jest planowane. Spotkanie można uznać za plus, można nazwać je owocnym, bo jednak mieliście okazję przeczytać aż 3 materiały, które na pewno wielu z Was pewne sprawy rozjaśniły. Z drugiej strony wydaje się, że tego typu spotkanie byłoby bardziej konkretne np. za 2 tygodnie. Na ten moment Lech Poznań wielu rzeczy sam nie wie, gdyż nie wie, jak potoczy się sytuacja Rasmusa Carstensena oraz Afonso Sousy.

Decyzja o braku wydania 2 milionów euro na Duńczyka już teraz jest zrozumiała. W Skandynawii nikt tyle za niego nie da, a wysoką pensję temu obrońcy mogłoby zapewnić tylko Bodo/Glimt, FC Kopenhaga, FC Midtjylland, Malmo FF lub ewentualnie Brondby. Nikt za Carstensena nie zapłaci tylu pieniędzy, ile w tej chwili chce dostać FC Koeln, poza tym kibice interesujący się transferami wiedzą, jak działa rynek, wiedzą o tym, że z upływem okienka transferowego cena za Carstensena zacznie spadać, jeśli nie będzie chętnych na jego usługi. Inaczej sytuacja wygląda z Afonso Sousą. Tomasz Rząsa dał do zrozumienia, że trzymanie Portugalczyka na siłę np. do końca jesieni nie ma sensu, skoro pomocnik odrzucił lukratywną propozycję nowej umowy i nastawił się na transfer zagraniczny już teraz. Co prawda można by go przetrzymać do końca sierpniowych eliminacji, ale z jego nastawieniem coś takiego może nam niewiele dać, Sousa chce odejść, niestety przez tylko roczny kontrakt Lech Poznań ma małe szanse zarobić na nim nawet 5 mln euro a co dopiero 6-7 mln euro, jakie chciałby dostać. Potencjalni chętni na jego usługi dobrze wiedzą, jak wygląda sytuacja Portugalczyka, w tym ta związana z kontraktem, niestety w obecnej sytuacji nie ma szans zarobić na Sousie sumy, jaką można by otrzymać, gdyby jego kontrakt nie obowiązywał do 30 czerwca 2026 a był ważny np. 30 czerwca 2028 roku. Ta sprawa może trochę potrwać, Lech Poznań słusznie będzie chciał ugrać jak najwięcej, być może ktoś rzuci za niego chociaż piątkę, a wtedy będzie więcej środków na m.in. dwóch bocznych obrońców, dziesiątkę, skrzydłowego i napastnika.

Wielu kibiców już 5 dni po mistrzostwie zaczęło panikować, domagać się transferów, ale chyba jest zdecydowanie za wcześnie na tego typu nerwowe zachowania? Spokojnie. Przed trzema laty pierwszym transferem po mistrzostwie był Artur Rudko, jeśli Lech Poznań miałby robić transfery dla samych transferów i sprowadzać tego typu wynalazki, to lepiej dać sobie spokój. Od Patrika Walemarka klub działa tak jakby lepiej, od przyjścia Walemarka trafność transferów jest wysoka, dlatego może warto im przynajmniej teraz zaufać? Albo chociaż cierpliwie zaczekać? Teraz zespół i tak przebywa na urlopach, wszyscy będziemy mogli martwić się wtedy, gdy do obozu 25 czerwca nie przyjdzie nikt nowy. Lech Poznań i tak nie jest w kadrowej rozsypce, jak m.in. Jagiellonia Białystok czy Legia Warszawa, mamy trzon drużyny, gotową pierwszą jedenastkę, teraz najważniejszy jest powrót do zdrowia wielu kontuzjowanych ostatnio piłkarzy a potem sprowadzenie jakościowych graczy, by na wielu pozycjach rywalizacja wyglądała tak dobrze, jak ta wiosenna Joela Pereiry z Rasmusem Carstensenem. Cały czas jesteśmy świeżo po mistrzostwie, cieszmy się z tego sukcesu, fetujmy go, upajajmy czymś co jeszcze miesiąc temu o tej porze było aż tak odległe, myślmy o Europie, o losowaniach, o terminarzu Ekstraklasy 2025/2026, który niebawem będzie znany a nie panikujmy dnia 3 czerwca. Za 3 tygodnie można będzie zacząć się martwić, jeśli kadra nadal będzie wyglądała tak jak teraz. Na razie wiara, spokojnie. Dla przypomnienia podajemy raz jeszcze plan, ciekawego, emocjonującego i intensywnego Lechowego lata 2025. MISTRZ! MISTRZ! KOLEJORZ!

LECHOWY PLAN CIEKAWEGO, INTENSYWNEGO LATA 2025:

DO 6 CZERWCA – Terminarz Ekstraklasy 2025/2026
2-10 CZERWCA – 2 terminy FIFA (Bartosz Mrozek)
11-28 CZERWCA – Euro U-21 na Słowacji (3 mecze Polski z Kozubalem i Gurgulem w dniach 11-17 czerwca)
18 CZERWCA – Losowanie II fazy eliminacyjnej Champions League
19 CZERWCA – Początek przygotowań do nowego sezonu 2025/2026
23 CZERWCA-5 LIPCA – Zgrupowanie we Wronkach
28 CZERWCA – Sparing z Chrobrym Głogów (Wronki)
5 LIPCA – Sparing z Banikiem Ostrawa (Wronki)
12 LIPCA – Sparing z FK Teplice (boczne boisko przy Bułgarskiej)
13 LIPCA – Mecz o Superpuchar Polski 2025, Lech Poznań – Legia Warszawa (Bułgarska)
18 LIPCA – 1. kolejka PKO Ekstraklasy 2025/2026
21 LIPCA – Losowanie III fazy eliminacyjnej Ligi Mistrzów/Ligi Europy/Ligi Konferencji
22-23 LIPCA – Pierwszy mecz w II rundzie kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów
4 SIERPNIA – Losowanie IV fazy eliminacyjnej Ligi Mistrzów/Ligi Europy/Ligi Konferencji
26-28 SIERPNIA – Koniec kwalifikacji do ścieżek ligowych Ligi Mistrzów/Ligi Europy/Ligi Konferencji

Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat)

The post Na chłodno: Spokojnie first appeared on KKSLECH.com.

Comments

Комментарии для сайта Cackle
Загрузка...

More news:

Glasgow Rangers

Read on Sportsweek.org:

KKS Lech Poznań
ŁKS Łódź
KKS Lech Poznań
KKS Lech Poznań

Inne sporty

Sponsored