Pyry z gzikiem: Cel minimum
Pyry z gzikiem – Luźne, obiektywne i nietypowe podsumowanie Lechowego tygodnia serwowane w poniedziałki lub we wtorki podczas pory obiadowej. Alternatywa dla cyklu „Na chłodno” lub jak kto woli – „Na chłodno mini” bądź „express”.
Wtorek, 15 kwietnia 2025, późne popołudnie, pora na mały obiad połączony z kolacją, bo nie można tyle jeść Trzeba trzymać formę. Smacznego!
Piłkarze Lecha Poznań ewidentnie zdali sobie sprawę z powagi sytuacji, bowiem od początku niedzielnego meczu o dziwo przewyższali swojego rywala determinacją, wolą walki, było widać chęć zwycięstwa i przede wszystkim pomysł na zagrożenie bramki rywala. Wystarczyło samemu grać w piłkę, grać czujnie z tyłu, grać z zaangażowaniem i nagle mecz wyjazdowy nie okazał się aż taki straszny. Pierwsza połowa w wykonaniu Lecha Poznań zaskoczyła chyba wszystkich z Motorem Lublin na czele, który nie był przygotowany na tak dobrą grę Kolejorza na wyjeździe. Druga połowa? Lepiej już o niej nie wspominać. Kluczowym wydarzeniem była akcja z 83 minuty, w której pogubioną, grającą daleko od rywala defensywę Kolejorza uratował słupek i późniejsza czujna interwencja Bartosza Mrozka. Wtedy czy w kolejnych minutach mieliśmy mnóstwo farta, przy stanie 2:2 nakręcony Motor Lublin mógłby jeszcze pokusić się o wygraną upokarzając przestraszoną drużynę Lecha Poznań, która w ostatnich minutach zupełnie nie kontrolowała boiskowych wydarzeń. W naszym zespole brakowało liderów na boisku, kogoś kto mobilizowałby piłkarzy wyglądających jak trener Niels Frederiksen stojący przy linii bocznej, kogoś kto chociaż gestami skierowanymi w kierunku innych zawodników nakręcałby ich do walki w ostatnich minutach. Finalnie udało się pójść w ślady Jagi czy Rakowa potrafiących zwyciężyć w Lublinie i samemu jakoś wygrać, udało się zachować dystans do lidera, tego typu wyszarpana wygrana smakowałaby jeszcze lepiej, gdyby to Kolejorz był liderem i kolejnym zwycięstwem przybliżył się do zdobycia tytułu Mistrza Polski a tak co najwyżej przedłużył swoje matematyczne szanse na odzyskanie 1. miejsca. Wypada wierzyć, że sztab z piłkarzami dobrze przeanalizował drugą połowę, w której od 60 minuty taktycznie oraz mentalnie na boisku nas nie było. Nawet w 98 minucie po uderzeniu Tratnika niektórzy nasi piłkarze stali w polu karnym jak zaczarowani jedynie przyglądając się temu, co robią zawodnicy Motoru, w tym bramkarz przeciwnika.
Co wiadomo po 28. kolejce? Jakoś się udało, są a właściwie to będą latem te upragnione europejskie puchary ratujące Lecha Poznań na wszystkich możliwych polach co najmniej do połowy sierpnia. Klub może już planować budżet na nowy sezon czy transferowe ruchy uwzględniając start co najmniej w eliminacjach Ligi Konferencji, my możemy robić harmonogram na czerwiec-lipiec i jeszcze w kwietniu planować publikację kolejnych pucharowych tekstów, Wy możecie za to planować sobie urlopy na lato, aby np. nie ominąć danej rundy eliminacyjnej. Lech Poznań ma 10 punktów więcej od Pogoni Szczecin przez lepszy bilans w dwumeczu, do zdobycia pozostało 18 oczek, więc nawet on już nie jest w stanie tego przegrać. Cel minimum na sezon 2024/2025 w postaci wymaganego awansu do kwalifikacji Ligi Konferencji zostanie zrealizowany, dzięki temu wszyscy dźwigniemy się chociaż latem, chociaż jakoś tak do połowy sierpnia będzie ciekawie, będzie więcej emocji, meczów, różnych wydarzeń związanych z Lechem Poznań, będzie coś co pozwoli nam robić na tej stronie kolejne unikalne rzeczy. Ciężko tworzyć ciekawych treści, karmić kibiców czymś nowym czego np. nie mają kibice wielu innych klubów, skoro wokół klubu mało się dzieje, gra się 3-4 mecze w miesiącu, czeka na nie 8 dni a autorzy sami są zmęczeni tym, co robią. Na szczęście 28. kolejka na tym polu okazała się kluczowa, kwestią czasu jest oficjalna informacja o powrocie do Lecha Poznań do Europy bez której klub na wszystkich polach nie zaliczy progresu i z tego zdaje sobie sprawę każdy trzeźwo myślący kibic, który latem bez pucharów mógłby co jedynie dostać kolejnego Fiabemę z Hoffmannem + mailowe podziękowania od marketingu za doping w sezonie 2024/2025.
Pozostając przy temacie europejskich pucharów. Ostatni okres w Lechu Poznań pokazuje to, jak wiele jest do zrobienia, żeby chociaż pograć w tej Europie przez dwie rundy czy oczekiwać awansu do ścieżki ligowej Ligi Konferencji. Niels Frederiksen ma swoje zasady, piłkarz który nie jest na 100% gotowy – nie zagra. Jest oszczędzany i pauzuje dłużej niż powinien. Sorry, ale z takim podejściem nie mamy szans na równą grę co 3-4 dni. W momencie gry co 3-4 dni nigdy nie będzie sytuacji, w której wszyscy piłkarze np. po czwartkowym meczu będą w 100% gotowi na niedzielę. Niels Frederiksen chcąc pogodzić grę co 3-4 dni musiałby mieć w kadrze z 30 równorzędnych piłkarzy, a na ten moment nie ma nawet kilkunastu takich zawodników. Ma za to graczy, którzy nie pasują do regularnego grania. Nie tak dawno na temat Afonso Sousy nie napisaliśmy całej prawdy, nie chcieliśmy robić szumu i dać pretekstu do tworzenia kolejnych plotek. Jeszcze na jakiś social mediach po kilkudziesięciu godzinach od publikacji newsa (tam często wiele informacji dochodzi z opóźnieniem i nawet na końcu) ktoś stworzyłby sobie następną aferę z tzw. d*py dopisując do tego swoje historie i dopiero by było. W każdym razie Afonso Sousa nie nadaje się do gry co 3-4 dni, bo w skrócie jest to piłkarz, który przy najmniejszym problemie od razu zgłasza niedyspozycję, zdrowie Patrika Walemarka wszyscy zdążyli już dostrzec, Bartosz Salamon notował już mecze, w których był ściągany przed 90 minutą, organizm Mikaela Ishaka po boreliozie może różnie reagować, Antonio Milić zawsze ciężko znosił grę co 3 dni, natomiast Filip Jagiełło grając raz na tydzień w końcówce meczu w Lublinie już ledwo oddychał i nie była to pierwsza taka sytuacja. O innych zawodnikach ciężko coś powiedzieć, lecz na ten moment nie jest dobrze. Ta kadra jest zbyt krucha i zbyt wąska na częstą rywalizację, mamy dziurę w środku pola na pozycjach 6, 8 i 10, brakuje drugiego napastnika, do tego w kadrze są jeszcze zbędni dla niej Bryan Fiabema, Dino Hotić oraz Maksymilian Pingot (ta ostatnia dwójka na pewno odejdzie). Mityczny dział naukowy, skautingu czy sportu musi naprawdę mocno się wysilić, aby Lech Poznań już za 2 miesiące wyglądał jako tako, by zaraz nie wpadł w kryzys i w połowie sierpnia nie miał 9 punktów straty do lidera. Po awansie do pucharów trzeba mieć jeszcze szczęście, przykładowo w losowaniu II rundy eliminacyjnej Ligi Konferencji są ci wspomniani tydzień temu, nierozstawieni Szwedzi z Hammarby oraz AIK-u, którzy dobrze rozpoczęli sezon 2025 chcąc w tym pucharowym 2025/2026 pójść w ślady Djurgardenu (w czwartek powalczy z Rapidem Wiedeń o półfinał trwającej edycji Ligi Konferencji). Awans do pucharów to jedno, drugą rzeczą będzie brak pecha w losowaniu 19 czerwca, a trzecią dobre przygotowanie się do dużo częstszej rywalizacji.
Oczywiście. Sezon 2024/2025 wciąż trwa, Lech Poznań przełamał się na wyjeździe, dlatego każdy może nadal wierzyć w tytuł i grę w eliminacjach Champions League. Nikt nikomu nie zabrania marzyć, wierzyć w mistrzostwo, ale sytuacja jest jasna, wiadoma i nie zależy od Kolejorza. W ostatnich 6 kolejkach Raków Częstochowa musiałby potknąć się minimum 2 razy, Lech Poznań musiałby za to wygrać wszystkie mecze, w tym ten w Warszawie 11 maja (32. kolejka). Po niedzielnym triumfie chociaż matematycznie nadal walczymy o mistrza, aczkolwiek pod względem gry i sytuacji kadrowej niestety nie wyglądamy na poważnego kandydata. Zdrowie wielu zawodników to bomba zegarowa, jako jedyni w tej lidze nie zdobyliśmy nawet punktu przy przegrywaniu 0:1 (będzie o tym osobny tekst), a na kluczowym etapie sezonu nagle więcej szans zaczęli dostawać młodzi piłkarze z roczników 2006-2007, którzy właśnie w zespołach walczących na finiszu o trofea zwykle idą w odstawkę, by za wyniki odpowiadali starsi, doświadczeni zawodnicy. U nas wszystko wygląda dziwnie, jednak jakieś tam szanse na tytuł Mistrza Polski jeszcze są. Grając w weekend zawsze po Rakowie musimy wygrywać mecz za meczem licząc na wpadki częstochowian w Mielcu, ze Śląskiem czy przykładowo teraz w sobotę z Pogonią w Szczecinie. Tak, tak. Cały Lech Poznań dnia 19 kwietnia musi trzymać kciuki za klub, który nigdy niczego nie wygrał, myślami jest przy finale Pucharu Polski z Legią Warszawa dnia 2 maja i nie traktuje już ligi priorytetowo.
Zobaczymy, jak będzie z tą walką o tytuł Mistrza Polski, przede wszystkim najpierw Raków grając zawsze przed Lechem co najmniej 2 razy sam musi wtopić, a później nasz zespół do indywidualnej jakości paru piłkarzy musi dołożyć dobre przygotowanie taktyczne, determinację od początku i nie grać z założonymi pamperami jak w drugiej połowie meczu w Lublinie. Zawsze lepiej jest się miło zaskoczyć aniżeli znowu rozczarować, ale jeśli któryś z kibiców, czytelników „Pyr z gzikiem” ma jakieś argumenty, dlaczego Kolejorz zdobędzie tytuł, to niech napisze o wszystkim w komentarzu na dole. Prośba jednak o konkretne argumenty a nie takie w stylu: „w 2010 i 2022 roku się udało”, „Mariusz Jop”, „15 lat temu był Chorzów, teraz Katowice”, „bo Raków gra na pętli tramwajowej”, „Papszun ma czapeczkę hehe” czy „eetam, zwyciężymy! Mistrzem Polski będzie Lech!”. Konkretne argumenty może uda się wykorzystać w którymś z najbliższych tekstów i to nie oznaczonych jako publicystyka. Udanego, w końcu wiosennego tygodnia Wiara!
TERMINARZ LECHA I RAKOWA DO KOŃCA SEZONU 2024/2025:
29. kolejka
19.04, Pogoń – Raków (20:15)
21.04, Lech – Cracovia (20:15)
30. kolejka
25.04, Raków – Śląsk (20:30)
27.04, Radomiak – Lech (17:30)
31. kolejka
03.05, Stal – Raków (14:45)
03.05, Lech – Puszcza (20:15)
32. kolejka
10.05, Raków – Jagiellonia (20:15)
11.05, Legia – Lech (17:30)
33. kolejka
GKS – Lech
Korona – Raków
34. kolejka
24.05, Lech – Piast (17:30)
24.05, Raków – Widzew (17:30)
Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat)
The post Pyry z gzikiem: Cel minimum first appeared on KKSLECH.com.