Piłka nożna
Dodaj wiadomość
Wiadomości

Na chłodno: Strach przed przyszłością

0 1

Cykl „Na chłodno” to od lat najpopularniejsza seria artykułów na KKSLECH.com. „Na chłodno” to nasze chłodne, szczere i obiektywne spojrzenie na Lecha Poznań. Informacje z klubu, ciekawostki, oceny, spostrzeżenia, opinie. Wszystko od kibiców do kibiców.



W końcu, w końcu jest oczekiwany odcinek „Na chłodno” o który dopytywaliście się od ładnych trzech tygodni. Materiał nie jest wymuszony, zgodnie z zapowiedzią był planowany na ten tydzień właśnie dzięki tygodniowej przerwie pomiędzy meczami, które tego lata mają priorytet. Przed sezonem 2022/2023 była podawana informacja, co jest priorytetem na to lato. Na 1. miejscu są europejskie puchary, mecze co 3-4 dni, wszystkie teksty i cykle meczowe mają pierwszeństwo przed wszystkim innym. Wcześniej nie było czasu ani miejsca, by sklecić coś sensownego, nowego, poza meczami Lecha Poznań od emisji ostatniego odcinka „Pyr z gzikiem” dnia 11 lipca nie działo się wokół klubu nic wartego uwagi. Tydzień a właściwie dane spotkania łatwo dało się podsumować np. w „pięciu szybkich wnioskach”. Nie udałoby się wykręcić w lipcu tak świetnych podawanych wcześniej liczb odwiedzin serwisu, gdyby nie coś nowego, gdyby nie te europejskie puchary i mecze co 3-4 dni. Nie dziwcie się zatem, co jest stawiane na 1. miejscu i będzie stawiane aż do 13 listopada. „Pyry z gzikiem” czy „Na chłodno” wróci do cyklicznych publikacji, gdy zrobi się trochę luźniej nie tylko w Lechowym terminarzu. Na razie pora na typowo letni odcinek „Na chłodno”, w którym w ciągu ostatniego miesiąca zebrało się trochę tematów wartych podsumowania.

Czemu ten serwis nie reaguje?

Wszyscy normalni kibice widzą co się dzieje, swoje niezadowolenie demonstrują m.in. poprzez omijanie stadionu, który jest miejscem bunkrowania się zarządu. Od wielu dni choćby w Śmietniku były zapytania, dlaczego na KKSLECH.com nie ma żadnych artykułów opisujących obecną sytuację? gdzie jest konstruktywna krytyka? zwracanie uwagi na obecne problemy, błędy władz i teksty co zrobić, żeby jakoś z tego wyjść?

To inaczej. Ile można pisać o tym samym? Od 10 lat, od odpadnięcia z AIK-iem i kompromitacji z Olimpią w ciągu paru dni nie brakowało tekstów w podobnym tonie. Wtedy wielu robiło wielkie oczy zastanawiając się, o co w ogóle chodzi? skąd taka krytyka? Teraz te same zniesmaczone wtedy osoby spoza witryny wypisują to samo budząc się po latach, gdy jest dawno za późno. Czas wreszcie przyzwyczaić się do Lecha Poznań nijakiego. Lecha, który będąc zarządzany przez kontrowersyjne osoby z łatką przegrywów mających inne priorytety wygra coś wyłącznie z Maciejem Skorżą na ławce, by później od razu wrócić do marazmu, który dawno przeżarł ten klub. Dawno doszło do sytuacji, w których po prostu nie chce się pisać tego samego tylko innymi słowami, wracać do wiecznie tych samych błędów popełnianych na wszystkich polach i rzeczy, które jeszcze wiele razy będą miały miejsce w Lechu Poznań. Oni i tak mają wszystko gdzieś, od kiedy w Poznaniu siedzi słynny duet K&R podziałała na niego jedna sytuacja. Wyrwany płot, kary i straty finansowe + utrata reputacji dnia 20 maja 2018 roku. To zdarzyło się raz i m.in. Klimczak dalej siedzi po to, żeby takie coś więcej się nie powtórzyło. Jakieś artykuliki na jakiejś stronie KKSLECH.com, krytyka w mediach, opinie kibiców gdzieś tam w internecie, niska frekwencja, jakieś okrzyki czy transparenty na stadionie to dla nich g*wno. Ważne, aby w skrócie płot był cały, by w świat nigdy więcej nie poszło info o takich ekscesach, jakie miały miejsce 20 maja 2018 roku.

null

Dlaczego oni tak oszczędzają?

W ostatnich tygodniach wielu kibiców pyta zastanawiając się, dlaczego oni tak oszczędzają? czy Lech spłaca długi Amiki, która nie jest już sponsorem klubu? czy gdzieś zarząd wynosi kasę? Nie ma na to dowodów i raczej nie będzie. Klub ma pieniądze, lecz ma również nieco inne podejście. Pamięta o wydarzeniach z wiosny 2020, zabezpiecza bejmy na czarną godzinę, gdyby małpia ospa czy niekończąca się fala covida nie uderzyła znowu w klubowe finanse. Pod względem trofeów Lech Poznań jest już syty, zdobył tego majstra na 100-lecie, zarząd na chwilę się wysilił i tyle. Władze klubu po majowym tytule są już najedzone sukcesem, europejskie puchary + trwający sezon to tylko dodatek. Udało się zdobyć tego mitycznego majstra na 100-lecie, więc wracamy do tego, co już przez wiele lat przerabialiśmy, a obecne 18. miejsce w tabeli to nie przypadek tylko efekt „działań” na rynku transferowym w letnim okienku 2022, które już zostało przegrane i to bez względu na to, czy trafi tu jeszcze Damian Kądzior czy nie.

Zarząd od miesięcy budował kadrę w sposób nieprzemyślany, wiedział o limicie obcokrajowców, o nadchodzących problemach z rejestracją piłkarzy ściągając na Bułgarską w pełni świadomie słabych obcokrajowców, którzy blokują miejsce. Temat Artura Rudko można pominąć, lepiej zająć się Gio Tsitaishvilim, który w Lechu jest głębokim rezerwowym, zawodnikiem ściągniętym na siłę wyłącznie dzięki możliwości wypożyczenia i oddaniu go lekką ręką przez Dynamo Kijów. Ostatnio w Śmietniku Kibica pojawił się kibic chwalący się superkontaktami w klubie, który twierdził, że wszyscy kibice chwalili transfery a teraz na nie narzekają. Niby kto chwalił i gdzie? Od początku chwalony był jedynie transfer Afonso Sousy, reszta od początku pachniała przysłowiowym szrotem i tym szrotem faktycznie jest. Transfery tego lata już medialnie na papierze były tak słabe, że nie było nawet o czym pisać w artykułach informujących o tych ruchach (o innych tekstach już nie wspominając). Nikt normalny nie chwalił transferu Gio, który w dotychczasowej karierze zanotował dwa dobre miesiące i to wiosną w słabej Wiśle spadając na końcu do I-ligi. Łatwo został odpalony przez Dynamo Kijów z którego Lech Poznań i tak go nie wykupi, ponieważ władz nie stać na Gruzina tak samo jak na Filipa Dagerstala, który w ogóle by do nas nie trafił, gdyby nie wojna. Takie „transfery” mógł przeprowadzić tylko obecny zarząd, przemyślany był jedynie ruch z Afonso Sousą, reszta to ściąganie szrotu na siłę, na wypożyczenie i bez pomysłu, co z nim zrobić za parę miesięcy. Nie jest to żadne budowanie kadry z myślą o przyszłości tylko łatanie dziur na szybko wątpliwej jakości piłkarzami wypełniającymi w dodatku limit obcokrajowców. Przez coś takiego ofensywę możemy wzmocnić jedynie Damianem Kędziorem, na rynku nie ma już nikogo innego w naszym zasięgu, kto chociaż na papierze podniósłby jakość zespołu a nie uzupełnił go jak wspomniany Rudko z Tsitaishvilim, których za parę miesięcy tutaj nie będzie.

null

Pozostając przy zarządzie. Atmosfera jest jaka jest, kibice poprzez omijanie stadionu pokazali środkowy palec zarządowi także za lekceważące w stosunku do wszystkich podejście. Władze zabunkrowały się w upadłej twierdzy Bułgarska, jednak zanim to nastąpiło tuż po poprzednim sezonie w Radiu Poznań prezes Piotr Rutkowski poinformował o posiadaniu pieniędzy, które Lech zacznie wydawać na transfery. Mamy koniec sierpnia, wydano 800 tysięcy euro na Afonso Sousę, który poprzez późne przyjście nadal się nie wkomponował i na nim normalne ruchy transferowe zakończyły się. Lech Poznań realnie zdążył przegrać ligowy sezon już latem nie mając perspektyw nawet na szybkie wydostanie się ze strefy spadkowej, więc ewentualne kolejne wydatki mogą już niewiele dać. Czuć lekceważące podejście zarządu do kibiców, poznańskich mediów, do wszystkich osób, które nie rozumieją wielkiej filozofii Piotra Rutkowskiego, Karola Klimczaka i ich nowego kolegi od 2018 roku Tomasza Rząsy. Poznańskie media wykonujące przecież świetną robotę propagując piłkę czy Lecha w czasach, w których młodzi coraz mniej interesują się sportem a już w szczególnie polskim futbolem są tak jakby na aucie, na bocznym torze. Nikt z władz z nimi nie rozmawia, bo wszyscy poruszają bieżące sprawy przy okazji konstruktywnie krytykując co nie jest zgodne z linią zarządu. Kibice o tym, co zarząd ma do przekazania, dowiadują się z mediów ogólnopolskich nad którymi łatwiej jest zapanować. One nie wiedzą nic na temat marnowanego przez lata potencjału, nie znają oczekiwań kibiców, takim łatwiej jest zaimponować niekończącą się stabilizacją, sprzedać bajeczki jak to Lech Poznań jest dobrze zarządzany, jak wygląda jego budżet, akademia, kogo to nie chcemy i za jakie rekordy sprowadzamy piłkarzy. Ten ściek głupot na temat bliskości transferu np. Michała Helika wychodzi od informatorów powiązanych z górą, nie ma niezależnych ploteczek poza jeszcze tymi managerskimi, różnego rodzaju historyjki w stylu „teraz moglibyśmy wziąć zawodnika B, ale lepiej poczekać na tego A” to również ich robota. Kłamstwa mają jednak bardzo krótkie nogi, chyba tylko dzieci we śnie wracający do szkoły za 9 dni wierzą w te opowieści o rekordach transferowych, kwotach pojawiających się w ogólnopolskich mediach, pozostali osoby forsujące zarządowe wersje traktują często w taki sam sposób, w jaki zarząd traktuje lokalną społeczność z Wielkopolski mając nas za wrogów, którzy próbują zniszczyć idealną krainę wiecznego sukcesu, stabilizacji i szczęśliwości.

null

Van den Brom i Lech Poznań

John van den Brom to bez wątpienia dobry trener, ale na razie nie na polską ligę i polskie realia. Wiecznie jest zadowolony, nakazuje wszystkim patrzeć do przodu, optymistycznie i nie wspominać tego, co się kiedyś wydarzyło. Może mieć takie podejście, ponieważ przyleciał do Polski tylko zarobić pieniądze. Od początku było jasne, że John van den Brom jako zagraniczny trener nie zaangażuje się w projekt tak jak angażował się Maciej Skorża mający m.in. po pracy w Pogoni wiele do udowodnienia, a już tym bardziej w sytuacji, w której swoje w Belgii czy w Holandii osiągnął, więc zawsze gdzieś tam się zaczepi i pozostanie w zawodzie na poziomie Eredivisie czy Jupiler League. U nas w kraju nikt nie ma takiego podejścia do życia, jakie demonstruje John van den Brom. Polska to nie Holandia, wydaje się, że on dopiero teraz to widzi i powoli dostrzega inną mentalność. W czerwcu Tomasz Rząsa nagadał mu głupot informując, że z podstawowych zawodników odszedł tylko Jakub Kamiński + paru rezerwowych, trzon zespołu został zachowany, dlatego ta kadra na początek wystarczy a później się zobaczy. Holender w to uwierzył i dopiero sam się przekonał o bzdurach, jakie nawygadywał mu kontrowersyjny dyrektor.

John van den Brom przychodząc do naszego kraju, do Mistrza Polski miał zupełnie inne wyobrażenie. W Holandii mistrz kraju Ajax Amsterdam dominuje nad innymi sportowo, jest dużo silniejszy od większości ekip z Eredivisie a już szczególnie od tych z końca tabeli nie musząc przywiązywać dużej wagi do taktyki. U nas Lech Poznań nie jest tak mocny sportowo, żeby samymi umiejętnościami pokonywać słabszych na papierze przeciwników a już tym bardziej bez obrony, przy tych kontuzjach stoperów, bez Jakuba Kamińskiego i z Joao Amaralem, który jest cieniem Amarala z zeszłego sezonu. Żeby wygrywać należy być także dobrze przygotowanym taktycznie. Tymczasem od tygodni zespół nie ma żadnej taktyki oprócz papierowego systemu 1-4-2-3-1. John van den Brom mógł być tym totalnie zaskoczony, pracuje już tutaj dwa miesiące, dlatego widzi różnice pomiędzy mistrzem w Polsce a mistrzem w Holandii, który jest tak jakby samograjem. Wydaje się, że van den Brom powoli, powoli poznaje realia polskiego futbolu, uczy się go, uczy się Lecha Poznań i zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, jaka jest sytuacja. W lepszym poznaniu Lecha może pomóc mu otoczenie, na przykład dziennikarz portalu Meczyki.pl, Dawid Dobrasz podczas wizyty na Islandii rozmawiał z Holendrem o problemach Kolejorza dzięki czemu van den Brom mógł poznać m.in. odczucia kibiców. To ważne, bo przecież nikt z klubu nie przekaże trenerowi niektórych rzeczy, nie przekaże opinii kibiców, nie poinformuje, co leży ludziom na sercu. Dawid ma takie możliwości i m.in. w nim nadzieja na otworzenie oczów van den Bromowi. Holender na razie słabo ogarnia sprawy taktyczne, choć i pod tym względem widać postępy. Wciąż jest szansa na uratowanie Lechowego projektu pod jego wodzą, nie wszystko jest jeszcze stracone. Rewanż z F91 Dudelange + 3 spotkania ligowe w 7 dni pokażą, czy jest jeszcze sens w ogóle się łudzić.

null

„Klimczak za nic nie odpowiada”

„Klimczak za nic nie odpowiada” – takie hasło ostatnio latało wśród opinii kibiców, którzy rzecz jasna wyśmiewali je. Ci, którzy propagują taki slogan powinni wypie*dalać z tego klubu tak jak ci, którzy 21 maja do kibiców wbiegających na murawę krzyczeli, by z niej wypie*dalali. Są w Lechu i wokół Lecha ludzie, którym dźwięczne nazwisko „Karol Klimczak” nie przejdzie przez gardło. Nie traktują oni go na równo z Tomaszem Rząsą czy Piotrem Rutkowskim, choć Klimczak jednak za coś odpowiada. Według informacji zawartych na klubowej stronie w zakresie jego obowiązków jest „zarządzanie funkcjonowaniem klubu, nadzorowanie finansów oraz klubowego marketingu”. Efekt pracy? Lech Poznań ma najuboższą siatkę sponsorską w całej lidze. Ze stadionu poznikały reklamy Amiki, która od sezonu 2022/2023 nie jest sponsorem Kolejorza, klubu nie sponsoruje też AliExpress z którym dokładnie 14 lipca 2021 roku została podpisana umowa do końca kolejnych rozgrywek 2023/2024. Lech Poznań został więc z czterema sponsorami w tym z STS, którego wielu kibiców bojkotuje, obraża firmę na portalach społecznościowych czy jej prezesa będącego jedyną osobą, która publicznie chwali Karola Klimczaka. To dziwne, ponieważ wielu ludzi mających w przeszłości styczność z prezesem Kolejorza na co dzień ma negatywne zdanie co do traktowania przez niego osób czy współpracy z nim określając codzienne kontakty jako chłodne.

Lechowi Poznań nawet przy sukcesie ciężko jest znaleźć sponsorów, powiększyć siatkę i równie ciężko będzie znaleźć naiwniaków na sponsorowanie Kolejorza zarządzonego przez skompromitowane osoby także w przyszłości. Firmy muszą dbać przede wszystkim o swój wizerunek, chcąc kogoś sponsorować badają ewentualny odbiór swojej marki. Tymczasem Karol Klimczak & Piotr Rutkowski + ich nowy kolega od 4 lat Tomasza Rząsa kojarzą się z nieudacznictwem, nieudolnością, wygrywaniem czegoś od święta, częstymi porażkami, ze złością panującą wśród klientów (czyli kibiców), chowaniem się w kryzysowych sytuacjach i propagowaniem „rekordów transferowych” w wybranych ogólnopolskich mediach, które kłamią. Po co ktoś ma sponsorować Lecha Poznań, być kojarzony z ludźmi, którzy nie cieszą się zaufaniem w tak dużym regionie, jakim jest Wielkopolska? Po co sponsorować kogoś, kto nieudolnie prowadzi KLUB SPORTOWY, zabija emocje, niszczy potencjał marketingowy, odstrasza ludzi, wzbudza ich złość a nawet nienawiść i ma ohydny wizerunek? W jakiejś firmie musieliby być niespełna rozumu, by podpisać kontrakt z klubem reklamowanym przez osoby, które po prostu nie są lubiane, kibice klubu sportowego nie darzą ich zaufaniem a ta garstka twierdząca, że „Klimczak za nic nie odpowiada” znaczy tyle, ile sama sobie uroi w głowach.

null

Bezmyślność

Ceny biletów na mecze Lecha Poznań to totalna bezmyślność klubu, a konkretnie osób, które za to odpowiadają. 70 zł za mecz ligowy i 80 zł na wszystkie pucharowe? Skrajna głupota możliwa tylko w Lechu Poznań, gdzie kibiców ma się gdzieś. Przy tak częstych meczach kibic musiałby wydać fortunę, żeby być na wszystkich spotkaniach, a już tym bardziej kibic dojeżdżający na Bułgarską z landów (takich osób jest bardzo wiele). Niepotrzebnie z góry ustalono tak wysokie ceny wejściówek na wszystkie eliminacyjne mecze w europejskich pucharach, kibice Lecha Poznań interesują się tym tematem, ale często przychodzą na stadion, by obejrzeć konkretnego rywala, o czym oczywiście w klubie nie wiedziano. Po odpadnięciu z eliminacji do Ligi Mistrzów skończyli się medialni przeciwnicy, do tego Kolejorz wpadł w następny kryzys i przez to na stadionie mieliśmy takie frekwencje jakie mieliśmy.

Nie wiadomo, kto wymyślił jakieś darmowe bilety na rewanż z Vikingurem tylko dla karnetowiczów. Ile osób z tego skorzystało? 200, 300, 500? a gdzie reszta? Kto w ogóle wpadł na taki pomysł? kto podjął decyzję o wprowadzeniu czegoś takiego? Marketing? ze strony klubowej można dowiedzieć się jakoby za dział biletów odpowiadał Daniel Zieliński a marketing ogarniali Wojciech Terpiłowski & Wiktor Bednarek. Pomijając już to, kto jest winien w przypadku ustalania cen biletów regularnie popełniane są te same błędy, którymi klub próbuje zedrzeć z kibiców tyle bejmów, ile się da. Wystarczy sobie przypomnieć 2015 rok, ceny na fazę grupową Ligi Europy w tym na ostatni mecz z FC Basel. W dzisiejszych czasach trzeba umieć zachęcać kibiców, cały czas robić coś przede wszystkim z myślą o nich, wychodzić do nich a w Lechu nie ma kto tego robić ani nawet nie wie się, jak się zabrać za kibica mogącego być zainteresowanym przyjściem na stadion lub wahającym się.

null

Pomijając nieoficjalnych medialnych partnerów zarządu propagujących nieprawdziwe kwoty transferowe partnerami medialnymi klubu są uwaga! Radio Eska i Multikino ograniczające się jedynie do podawania suchych wyników meczów. Komunikacja na linii klub – kibic nie istnieje, Lech Poznań posty na kanałach social media kieruje głównie do młodych osób, które i tak na mecze nie przyjdą, gdy nie będzie wyników lub, którzy kończą z Lechem dnia 31 sierpnia, kiedy zostanie utracona nadzieja na wyselekcjonowane transfery z Transfermarktu. Lech nie robi nic, żeby zachęcać normalnych kibiców do przychodzenia na mecze, ogranicza się jedynie do małych billboardów i reklam internetowych stosując ewidentnie hasło: „jak kiedyś będą wyniki, to sami przyjdą, po co mamy się wysilać”. Nie wiadomo też, kto odpowiada w tym klubie za kibiców w tym za mityczną jedność, której nie było, nie ma i przez lata nie będzie. Na jakimś kanale FB zwącym się chyba oficjalnym kibiców Lecha niedawno można było przeczytać jakoby Kolejorz grał w Lidze Konfederacji. Prawdopodobnie autora piłka nożna nie interesuje lub Lech jest widziany przez niego w niecodzienny sposób, ale w takim razie po co się w ogóle za to bierze? Później młodzi naczytają się na tych fejsach o Lidze Konfederacji i nazywają Vikingura czy Dudelange amatorami, choć zachowując się w ten sposób sami nimi są. Ostatnio doszło nawet do sytuacji na stadionie, w której poprzez dziwne okrzyki 300 czy tam 500 osób obrywało się piłkarzom za brak walki i zaangażowania, choć akurat są to ostatnie cechy do których można mieć zastrzeżenia. Gryzienie trawy, walka i ambicja popularna w niepoważnych ligach, która wystarcza do wygrywania to co innego niż kulające w Lechu przygotowanie taktyczne, schematy ofensywne i nieskuteczność, ale żeby o tym wiedzieć należy się dowiedzieć a najlepiej zacząć myśleć usuwając popularnego fejsa co pozwoli uniknąć czytania zawartych chłopskich informacji. Na szczęście po dziwnych okrzykach na kolejnym meczu zreflektowano się, w Kotle wywieszono ciekawe transparenty zwracające uwagę na faktyczne problemy klubu. Brawa dla ich autorów!

null

Janas zburzył most

Niedawno w programie na kanale portalu Meczyki.pl pojawiła się rozmowa z Rafałem Janasem. Był to mocny wywiad, w którym lubiany przez kibiców asystent Macieja Skorży nie gryzł się w język. Ze słów idzie wywnioskować, że ma żal o zwolnienie go z funkcji pierwszego trenera, gdy wcześniej przekazano mu informację o dłuższym prowadzeniu drużyny nawet w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Pod koniec programu Janas przejechał się po strategii klubu i akademii tak naprawdę burząc za sobą most po którym mógłby wrócić do Poznania. Wątpliwe, aby po takich słowach prędko tu powrócił lub przyszedł do nas jeszcze kiedyś razem z Maciejem Skorżą. Pod koniec materiału Rafał Janas między słowami dał do zrozumienia, że obecni juniorzy są słabi, nie zawsze piłkarze z każdego rocznika są na utalentowani i nadają się do wprowadzenia do zespołu. Rafał Janas zasugerował konieczność zmiany strategii twierdząc jeszcze, że Piotr Rutkowski po mistrzostwie nie zaryzykuje i nie wyda nie wiadomo jakich pieniędzy, by po tytule osiągać kolejne sukcesy, ponieważ prezes Lecha Poznań ma inną strategię, której się trzyma. Najbliższy współpracownik Macieja Skorży wypowiedział zdania w 100% zgodne z opiniami kibiców i niezgodne z ideą skompromitowanego zarządu, któremu od maja „dowaliły” m.in. lokalne media, kibice, chcący tutaj zostać Dawid Kownacki sugerujący skąpstwo, zawiedzony Damian Kądzior a niedawno jeszcze Rafał Janas. Jego słowa były szczerze, mocne, ale później nie ma się co dziwić, że są kibice podejrzewający, czy aby na pewno Maciej Skorża faktycznie zrezygnował tylko z powodów rodzinnych? czy przypadkiem brak chęci rozwoju klubu na szczeblu sportowym nie pomógł mu podjąć decyzji o rezygnacji? Europejskie puchary zawsze rajcowały Skorżę, jednak nawet z nim na ławce pachniało katastrofą przy tych działaniach zarządu, dlatego nie ma się co dziwić niektórym opiniom kibiców, którzy sprawy rodzinne uważają tylko za jeden a nie jedyny powód rezygnacji.

Beznadzieja z chwilami radości

W Lechu Poznań trwa beznadzieja z chwilami radości. Tymi chwilami są czwartkowe wieczory przy Bułgarskiej w czasie których Lech Poznań realizuje cele w Europie. Realnym celem Kolejorza po tytule Mistrza Polski była właśnie Liga Konferencji, która pod różnymi względami opłaca się bardziej niż Liga Europy (większa szansa na zwiększenie współczynnika a nawet na zarobienie pieniędzy przez klub). Do Ligi Konferencji raczej awansujemy, jednak te rozgrywki, międzynarodowa rywalizacja, kolejne pucharowe czwartki, być może historyczne wygrane w fazie grupowej nigdy nie będą cieszyć wszystkich kibiców, jeśli Lech Poznań w tym samym czasie będzie szorował dno tabeli lub ledwo, ledwo wydostanie się nad strefę spadkową. Tak naprawdę w 2022 roku dobrze już było, kto w rundzie wiosennej nie czerpał radości, nie cieszył się chwilą, nie żył zwycięskim Lechem Poznań, ten za szybko nie będzie miał uśmiechu na ustach. Należało być na wiosennych meczach przy Bułgarskiej, na wyjazdach czy na mistrzowskiej fecie, by czuć się wygranym. Nie wiadomo za ile lat to się powtórzy, patrząc na ostatnie sezony gwarantem sukcesu Kolejorza jest wyłącznie Maciej Skorża, który zbyt prędko może nie chcieć tutaj wrócić a już tym bardziej może tego nie chcieć jego asystent i zaufany człowiek Rafał Janas cieszący się tak samo dużą sympatią kibiców, jak wręcz ubóstwiany Skorża.

null

Lech Poznań zdobywając w 4 kolejkach raptem punkt i przegrywając wszystkie 3 mecze u siebie za szybko się nie podniesie. Niemożliwe jest zaliczenie zwycięskiej serii w Ekstraklasie w tej formie oraz przy grze co 3-4 dni do 13 listopada. Od teraz nie można już nic przełożyć, realnie potrzeba z trzech transferów + braku kolejnych kontuzji, by chociaż były nadzieje na dźwignięcie się w okolice środka tabeli w okolicach połowy września. Realnie nie ma na to szans, czas cieszyć się chwilą, pojedynczymi zwycięstwami, choć doskonale wiadomo, że tak się nie da. Codzienne zainteresowanie losami Lecha Poznań przez kibiców w końcu nawet mimo częstej gry zacznie spadać, już zaczyna, np. teksty na temat Dinamo Batumi cieszyły się o 27% mniejszym zainteresowaniem niż artykuły na temat Karabachu Agdam, na temat Vikingura Reykjavik już tylko o 8% mniejszym niż materiały na temat rywalizacji z Azerami, te na temat F91 Dudelange jeszcze niżej – o 35%. Między innymi zarząd doprowadził do sytuacji, w której Ekstraklasa po awansie do fazy grupowej Ligi Konferencji musi być ważniejsza od europejskich pucharów, choć już teraz wiele wskazuje na powtórkę z sezonu 2020/2021. Po tych rozgrywkach kończą się umowy wielu piłkarzy w tym podstawowych graczy, Lecha Poznań czeka duża rewolucja, być może lato 2023 bez europejskich pucharów i nie wiadomo z jakim trenerem. Już teraz zaczyna panować strach przed przyszłością.

null

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





The post Na chłodno: Strach przed przyszłością first appeared on KKSLECH.com - KKS Lech Poznań.

Загрузка...

Comments

Комментарии для сайта Cackle
Загрузка...

More news:

KKS Lech Poznań
KKS Lech Poznań

Read on Sportsweek.org:

ŁKS Łódź
KKS Lech Poznań
KKS Lech Poznań

Inne sporty

Sponsored