Amerykańska przygoda polskiej środkowej.– Nie rozczarowałam się (wywiad)
Iga Wasilewska mimo ważnego kontraktu z Chemikiem Police w nowym sezonie będzie reprezentowała barwy LOVB Atlanta w League One Volleyball (LOVB). Polska środkowa w rozmowie ze Strefą Siatkówki opowiedziała o kulisach transferu, oraz o pierwszych miesiącach w Stanach Zjednoczonych, o funkcjonowaniu rozwijającej się dopiero ligi w tym kraju. – Tutaj podkreślają na każdym kroku, że dobro zawodniczek liczy się najbardziej i naprawdę czujemy się tutaj bardzo dobrze zaopiekowane – mówi.
W rozmowie ze Strefą Siatkówki Iga Wasilewska o:
- kulisach rozstania z Chemikiem Police i transferu do LOVB Atlanta
- Wspomnieniach sześciu lat w Chemiku
- Funkcjonowaniu ligi w USA
- wizycie na meczu NBA
CZAS ZMIANY
Na początku zapytam o kulisy przenosin do Atlanty. Kiedy pojawił się temat transferu i czy miałaś jakiekolwiek wątpliwości?
Iga Wasilewska: – Temat transferu pojawił się nagle i niespodziewanie. Mój kontrakt z Chemikiem Police był ważny i nie jest to tajemnicą, ja wcale klubu nie szukałam. LOVB też myślę nie był przygotowany na to, że Fabiana Claudinho postanowiła zakończyć karierę i wtedy musieli szukać zawodniczki. Można powiedzieć, że wszystko działo się dwutorowo. Zaczęliśmy z nimi rozmowy. Jednocześnie tutaj w Chemiku dalej było mnóstwo znaków zapytania, czy będą nowe środki, czy będą sponsorzy, a było już dość późno, bo była to połowa lipca. Nie chodziło o to, czy klub wystartuje, prezes Radosław Anioł chciał zabezpieczyć cały sezon i na pewno miał duży ból głowy jak to zrobić. Usiadłam jednocześnie do dwóch rozmów z LOVB i Chemikiem. Myślę, że to była wspólna decyzja, trochę na zasadzie zrobienia plusów i minusów obecnej sytuacji. Lipiec był stresującym okresem dla nas wszystkich i na tamten moment to było najlepsze rozwiązanie. Jeżeli chodzi o wątpliwości, to ich nie było. Bardzo mi się to podobało.
Jak będziesz wspominała ostatnie lata spędzone w Chemiku Police?
– Myślę, że ciężko będzie w jednym akapicie podsumować te lata. To był po pierwsze największy skok w mojej karierze, to w tym klubie zrobiłam największy progres. Dostałam ogromne zaufanie od wszystkich trenerów z poszczególnych sezonów, poznałam niesamowite koleżanki z drużyny, które teraz mogę śmiało nazwać przyjaciółkami. Myślę, że to nie były tylko sezonowe znajomości, ale naprawdę fajne głębokie relacje i z tego się bardzo cieszę. Już nawet nie chcę wyliczać i wspominać tych wszystkich trofeów, które były miłe i bardzo motywujące do dalszej pracy. Każdy sezon naprawdę uczył mnie bardzo wiele, mogłabym też wymienić sezon w którym był COVID, sezon w którym miałam kontuzję i walczyłam o powrót na boisko w jak najlepszej formie. To było 6 naprawdę cudownych, intensywnych lat, które będę wspominać zawsze. Jak będę wspominać moją karierę, to myślę że głównie przez pryzmat Chemika.
PODRÓŻ W NIEZNANE
Jakie emocje towarzyszyły ci podczas oczekiwania na wylot i już w trakcie podróży?
– Starałam się w ogóle nie mieć oczekiwań, mieć bardzo otwartą głowę. W związku z tym że nie jestem osobą za bardzo spontaniczną, otwartą na przygody i mimo wszystko lubię mieć wszystko zaplanowane, lubię wszystko wiedzieć wcześniej, a tutaj było tyle niewiadomych i tyle nowych rzeczy, że po prostu postanowiłam płynąć z tym „flow” Postanowiłam być bardzo otwarta i na wszystkie te rzeczy być po prostu dobrze nastawiona. Śmieję się, że na wszystko mówię „tak”, na wszystkie małe czy duże rzeczy, propozycje staram się po prostu otwierać, korzystać i nie wyrabiać sobie za szybko zdania o niczym i myślę, że mi się to udało. Stres oczywiście był, myślę że przede wszystkim przed tym, jakich ludzi spotkam, bo według mnie to jest podstawa do humanitarnych warunków pracy i do miłych warunków pracy. Tutaj się zupełnie nie rozczarowałam, jest tutaj fantastyczna atmosfera, są fantastyczne dziewczyny. Cieszę się, że nie zawracałam sobie za bardzo głowy tymi obawami, może tylko przez chwilę.
Jakie były twoje pierwsze wrażenia po dołączeniu do klubu? I czy już się w pełni zaaklimatyzowałaś?
– Jeżeli chodzi o aklimatyzację, to łatwo było mi się tutaj zaadoptować. Mam na myśli zespół, bo naprawdę jest tutaj wiele dziewczyn i mówię tutaj o Amerykankach, które przez wiele lat były tylko i wyłącznie zagranicznymi zawodniczkami w swoim zespole, więc one dokładnie wiedzą, jak to jest być za granicą nie w swoim kraju, jak można się czuć samotnie i naprawdę pomagają, sprawiają, że to doświadczenie jest fantastyczne. Są bardzo otwarte, bardzo dużo rzeczy proponują, więc życie tutaj przez to jest naprawdę dużo milsze i weselsze. Co prawda moje zagraniczne koleżanki czyli mówię tutaj Europejkach i o jednej Tajce też są naprawdę fantastycznymi dziewczynami, więc też szybko złapałyśmy kontakt. Miłe jest to, że naprawdę z każdym w drużynie czuję się dobrze. Śmieję się do dziewczyn, że chyba czuję się zbyt swobodnie, bo pozwalam sobie na coraz śmielsze żarty. Ogólnie wrażenia są bardzo dobre, co prawda czuć że jest to nowa liga. Opowiem jeszcze ogólnie o aklimatyzacji w Stanach, gdzie na początku był trochę szok kulturowy. Każdego dnia czegoś się nowego dowiadywałam i co chwilę mnie coś zaskakiwało. Amerykanie przede wszystkim kochają biurokrację, kochają formularze i kochają podatki, także tutaj trzeba się trochę z tym oswoić, ale mimo wszystko naprawdę czuję się tutaj bardzo dobrze i nawet ten amerykański klimat mi o dziwo bardzo odpowiada.
AMERICAN DREAM
Co możesz powiedzieć o ogólnej organizacji klubu, współpracy z trenerem i koleżankami?
– Jeśli chodzi o organizację klubu i ogólnie całej ligi, myślę że czuć że jest to liga która dopiero co startuje. Widać, że choć mają swój pomysł na tą ligę, to na pewno wiele rzeczy chcą też wykorzystać z lig uniwersyteckich, które bardzo dobrze im działają, bo ligi uniwersyteckie abstrahując od tego, jaki to byłby sport, to naprawdę są tutaj świetnie prosperującym biznesem, także czemu by z tego nie skorzystać. Jest to więc taka mieszanka rozwiązań z ligi uniwersyteckiej oraz doświadczeń Amerykanek z różnych lig. Trzeba także oczywiście dostosować się do przepisów m. in. FIVB. Każdy bardzo stara się o wszystko zadbać, żeby nasze doświadczenia z pracy tutaj były jak najlepsze i to jest też bardzo miłe, tutaj podkreślają na każdym kroku, że dobro zawodniczek liczy się najbardziej i naprawdę czujemy się tutaj bardzo dobrze zaopiekowane.
Zdarzają im się jeszcze organizacyjne potknięcia, ale ta liga dopiero zaczęła prosperować. Jednak reakcja na wszystkie nazwijmy to potknięcia, mniejsze czy większe jest po prostu natychmiastowa. Cały czas jesteśmy proszone o nasze komentarze, o to żebyśmy się dzieliły naszymi przemyśleniami. Tutaj mówią głośno i otwarcie o tym, że dążą do tego, żeby być najlepszą ligą na świecie. Czy im to zajmie 2 lata, czy 5 lat czy 10 czy 20, ich celem jest bycie najlepszą ligą na świecie. Od tych organizacyjnych rzeczy chcą zacząć. Naprawdę czuć, że jest masa rzeczy, które są bardzo dobrze przemyślane, jest masa narzędzi do których mamy dostęp. Mamy całe zaplecze medyczne, opiekę mentalną. Oprócz tego, że mamy dwóch fizjoterapeutów w klubie, to mamy jeszcze w dni wolne takie masaże nazwijmy to sportowo – relaksacyjne w innej placówce. Jest masa takich szczegółów, które sumują się na to, że ta opieka i troska o zawodniczki jest naprawdę na super poziomie. Kolejną taką ciekawostką jest na przykład to, że choć w naszych kontraktach było napisane, że wypłatę będziemy dostawać raz w miesiącu, oni postanowili wypłacać nam co 2 tygodnie, żeby też lepiej zabezpieczyć nasze budżety domowe. Wszystko, co robią, wszystkie ich decyzje są kierowane tym, żeby zawodniczki miały jak najlepsze warunki do treningu i później oczywiście do grania w meczach.
Chciałabym jeszcze powiedzieć o jednej rzeczy, która robi na mnie kolosalne wrażenie, jeśli chodzi o tą ligę, mianowicie to, jak wielką wagę przywiązują do współpracy z młodzieżą. To propagowania tego sportu robi na mnie ogromne wrażenie, ponieważ ilość dzieci, która trenuje z nami w hali jest ogromna. My mamy halę, która ma 12 boisk, my korzystamy może z dwóch, a jak przychodzą dzieciaki na trening po szkole, to zajmują 12 boisk. To są po prostu setki dzieciaków, jest to świetnie zorganizowane i jestem naprawdę pod ogromnym wrażeniem, jak dbają o aktywizację dzieci, jak budują taką społeczność w ogóle wokół siatkówki. My też ich wspieramy, prowadzimy dla nich warsztaty i treningi, oni wspierają nas będą przyjeżdżać na nasze mecze. Dostałyśmy listy, że cieszą się, że będziemy trenować w tej samej hali. Bardzo mi się podoba budowanie tej społeczności i wychodzenie poza boisko i szatnię, tylko właśnie wchodzimy do dzieci, wychodzimy do ludzi, do miasta. Robią to naprawdę dobrze i mimo wszystko wychodzi to wszystko bardzo naturalnie.
Czy miałaś okazję pozwiedzać okolice?
– Okolice oczywiście pozwiedzałam. Co prawda nie mieszkamy w samej Atlancie, tylko na przedmieściach. Dla mnie to lepiej, ponieważ okolica jest naprawdę przepiękna, jest bezpieczna, bardzo zielona. Miałam okazję do wielu aktywności poza tymi sportowymi, czy to było wyjście do kina, które jest zupełnie inne, niż u nas czy na mecz NBA czy też po prostu na miasto, do restauracji, wyjście z dziewczynami. Każde takie doświadczenie jest po prostu bardzo fajne i nowe.
Z tego co widziałam miałaś już okazję być na meczu NBA. Jak opisałabyś klimat panujący na tych spotkaniach?
– Klimat na meczu NBA bardzo mi się podobał, widać że to miasto żyje tym sportem. Oczywiście nie mam porównania, więc mogę powiedzieć tylko Atlancie, że ona żyje w ogóle sportem nie tylko koszykówką. Frekwencja była niesamowita, ale był to mecz z Lakersami, także myślę, że Lebron James zrobił swoje marketingowo, ale nawet po prostu widać to na mieście czy gdzieś tam w rozmowach z ludźmi z Atlanty, że oni żyją tym sportem tutaj bardzo, czy to koszykówką czy futbolem. To jest w ogóle ich oczko w głowie i to jest niesamowite, że nie futbol w lidze profesjonalnej, tylko w tej uniwersyteckiej to jest najpopularniejszy sport tutaj. Dla mnie to jest totalna nowość i próbuje to zrozumieć. Mecz NBA, mimo że dobrze się nie znam na koszykówce, to bardzo mnie jakby te akcje zainteresowały i wciągnęłam, naprawdę oglądałam mecz a nie tylko to, co się dzieje dookoła. Sam mecz to niesamowite wydarzenie oczywiście z koncertami, nie tylko z jednym zespołem chearleaderek ale z trzema, z maskotką która lata na jakiś linach po całej po całej hali, z jakimiś ogniami które wybuchają. Jest naprawdę masa atrakcji na takim meczu. Oczywiście nie możemy porównywać budżetu NBA i marketingowego potencjału do naszych lig, ale naprawdę jest to całe show i ten sport ma dostarczać emocji, ma dostarczać rozrywki i myślę, że też dzięki temu jest tak popularny tutaj.
Wy granie zaczynacie dopiero w styczniu. Na jakim etapie przygotowań jesteście?
– Pierwszy mecz gramy u siebie z zespołem z Salt Lake City 8 stycznia i jesteśmy w okresie przygotowawczym. W weekend jedziemy właśnie do Salt Lake City na pierwsze sparingi. To dla mnie też bardzo nietypowy okres przygotowawczy, ponieważ z 8 tygodni około 2 tygodni mamy wolnego. Pierwsza przerwa była na Święto Dziękczynienia, a to ważne święto dla Amerykanów. Kolejna przerwa jest na Boże Narodzenie i jest to na tyle długa przerwa, że nawet jestem w stanie na spokojnie polecieć do domu do Polski. Powrót ze Święta Dziękczynienia, gdzie przerwa trwała 5 dni nie był aż tak bolesny, ale zobaczymy, jak to będzie po świętach Bożego Narodzenia biorąc pod uwagę, że zostanie nam raptem 1,5 tygodnia do pierwszego meczu. Może jest to też rzecz, którą testują, czy mogą sobie pozwolić na tak długie przerwy, ponieważ tak jak wspomniałam te przerwy wynikają też z tego dbania o dobre samopoczucie zawodniczek, biorąc pod uwagę doświadczenia zwłaszcza amerykańskich zawodniczek, które grały na totalnie innym kontynencie i nie miały tej okazji w ogóle, żeby spędzić Święta w domu z rodziną. Rozmawiałam z moimi amerykańskimi koleżankami, to one w ogóle pierwszy raz od dekady na przykład były na Święto Dziękczynienia z rodziną, więc myślę, że dla nich to było bardzo ważne, ale trzeba pogodzić wiadomo te cele sportowe z życiem osobistym. Jestem bardzo ciekawa, jak będzie w następnych sezonach.
Jakie sobie stawiacie cele jako klub?
– To też może być dosyć nietypowe, bo ciężko określić te cele na dzień dzisiejszy, ponieważ przede wszystkim ciężko jest określić poziom sportowy w poszczególnych zespołach. W teorii poziom zespołów miał być jak najbardziej wyrównany. Tutaj w tej lidze był system draftowy, który mnie ominął, bo ja byłam „ jeden do jednego” na wymianę, ale dziewczyny wcześniej brały udział właśnie w tym drafcie. To liga była decyzyjna gdzie kogo przydzielić, tak żeby ten poziom był jak najbardziej wyrównany.
Co jest bardzo interesujące, bo biorąc pod uwagę, że zespołów jest sześć i tych meczów jest relatywnie mniej, niż na przykład w naszej TAURON Lidze, to każdy mecz będzie bardzo interesujący. Dla nas jako zawodnicze będzie dosyć wymagający pod kątem sportowym, ale dla kibiców będzie dosyć ciekawym widowiskiem. Ciężko się tutaj określić, czy chcemy być bardziej w top 3 czy zająć miejsca 4-6, bo każdy mecz będzie bardzo się liczył. W moim zespole mam dziewczyny, które bardzo lubią wygrywać i lubią rywalizację i ja też się do nich zaliczam. Jeśli chodzi o taką sportową zawziętość mojej drużyny, to myślę spotkała się naprawdę odpowiednia grupa osób, powalczyć o jak najwyższe cele, czy o mistrzostwo ligi czy o wygranie turnieju który nazywa się LOVB Classic, to jest taki turniej w środku sezonu rozgrywany w Kansas w Missouri. To jest taki drugi rodzaj rozgrywek, jedna to jest właśnie taka regularna liga zakończona play-off. Faza play-off jest w formie finału, a drugi rodzaj rozgrywek to jest właśnie taki weekendowy, trzydniowy turniej, który może bym to porównała do Pucharu Polski, ale bez systemu pucharowego. Nikt nie odpada po prostu chodzi, żeby było jak najwięcej grania, także są w tym sezonie 2 trofea do wygrania.
ŚWIĄTECZNY CZAS
Zbliża się okres świąteczno- noworoczny. Czego i sobie i innym życzyłabyś z tej okazji?
– Wszystkim z okazji tego okresu świąteczno -noworocznego chciałabym życzyć, żeby mogli w spokoju chwilę odpocząć, złapać oddech naładować baterie i zacząć ten 2025 rok z przytupem. Ważne, żeby pamiętać, że mimo iż mamy jakiś słabszy okres, bardziej stresujący, to zawsze może z tego wyjść coś dobrego. Tak trochę było w moim przypadku Naprawdę był to stresujący rok dla mnie, a póki co jestem bardzo zadowolona z tej decyzji. Tego wszystkim życzę, żeby zawsze udało znaleźć jakieś pozytywne wyjście z trudnych sytuacji.
Artykuł Amerykańska przygoda polskiej środkowej.– Nie rozczarowałam się (wywiad) pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.