Dziekanowski: Czy Marek Papszun na pewno dobrze sypia?
0
10
Legia nie przestaje zaskakiwać. Kiedy wydaje się, że już puka w dno od spodu i gorzej być nie może, stajemy się świadkami kolejnego blamażu. Do czwartku cieszyliśmy, że żadna z polskich drużyn - najpierw walczących o awans, a teraz grających w fazie ligowej europejskich pucharów - nie zaliczyła takiej wstydliwej wpadki. Wpadki, której wspomnienie ciągnąć się będzie za nią przez lata. A jednak jest to już nieaktualne - drużyna prowadzona od kilku tygodni przez Inakiego Astiza przegrała w Erywaniu z ekipą NOAH. Kiedy przed czwartkowym meczem rozmawiałem z jednym z kolegów i wymieniłem rywala warszawskiej drużyny, kolega zażartował: "Noah? Kojarzy mi się tylko z tym byłym francuskim tenisistą". Niestety teraz kibicom Legii nazwa NOAH będzie kojarzyć się kompromitacją i upokorzeniem.

