Kiedy leszczynianie myśleli, że limit pecha został w tym roku wyczerpany, przytrafił im się najgorszy z możliwych koszmarów. Kontuzji uległ lider drużyny, Janusz Kołodziej. Gdyby nie jego kraksa w czwartym wyścigu, kto wie, czy leszczynianie ostatecznie nie zwyciężyliby z ebut.pl Stalą Gorzów.