Vendee Globe i Prada Cup – moja refleksja 2
W regatach dookoła świata liderzy są już w drodze powrotnej i przekroczyli równik. Do mety pozostało im trochę więcej niż 3000 mil morskich. Aż trudno uwierzyć, że dystans między czołową piątką to tylko 100 mil. Dużym zaskoczeniem jest awans na 3 miejsce Borysa Hermana, tracący obecnie do lidera tylko ok. 30 mil, a przecież Przylądek Horn okrążył na 8 miejscu. Nie zapominajmy o kilkugodzinnym ,,bonusie’’ czasowym, który niewątpliwie odegra dużą rolę w momencie przekroczenia linii mety. Ten niemiecki żeglarz dopiero na Atlantyku zaczął wykorzystywać maksymalnie potencjał szybkościowy jachtu, który wyposażony jest w największe ,,foile’’, które dodają dodatkowe doładowanie turbo w sprzyjających warunkach wietrznych i falowych. Do tej pory ,,oszczędzał’’ go żeglując na mniejszej powierzchni żagli niż rywale minimalizując ryzyka różnych awarii.
Yannick Bestaven, który miał przewagę ponad 400 mil spadł na 5 miejsce i aż trudno uwierzyć, że coś takiego jest możliwe. Niestety nie zawsze zbyt duża przewaga jest korzystna, ponieważ żeglujemy w innym systemie wiatrowym. Jestem przekonany, że większości z nas przytrafiła się podobna sytuacja, kiedy ,,parkowaliśmy’’ bez wiatru a rywale ,,opłynęli’’ nas dookoła.. Do mety jeszcze ,,kawałek’’ i z dużym zainteresowaniem regularnie sprawdzam pozycję jachtów oraz ich plasowanie się względem ,,pogody’’ oraz rywali. Jeszcze może się dużo wydarzyć.
A sporo dzieje się w Auckland w eliminacjach Challengerów do regat o Puchar Ameryki czyli regatach o nowej nazwie PRADA CUP. Brytyjski Team Ineos, który dosłownie trzy tygodnie temu ,,nie istniał’’, odrobił prace domowe z nawiązką i wygrał wszystkie 4 wyścigi w pierwszym ,, bloku’’ serii Round Robin. Dwa zwycięstwa i dwie porażki to rezultat poniżej oczekiwań włoskiego zespołu Luna Rosa a przegrane 4 wyścigi American Magic są na pewno szokiem i dużym zaskoczeniem. Teraz zaplanowane są 4 dni przerwy przed ,,powtórką z rozrywki’’, czyli serii, w której każdy team rywalizuje po 2 razy z każdym. Zwycięzca awansuje do finału, w którym 13.02 zmierzy się po raz pierwszy ze zwycięzcą półfinału, czyli Luna Rosą albo American Magic. Prawo walki o Puchar Ameryki z Nowozelandczykami wywalczy zespół, który jako pierwszy zdobędzie 4 punkty.
Zespół brytyjski zaskoczył wszystkich nie tylko doskonałą szybkością i dobrymi manewrami ale przede wszystkim ,,czystą’’ żeglugą. Duet Ainslie – Scott podejmuje bardzo dobre decyzje i dominuje fazy przedstartowe oraz taktyczne rozgrywanie wyścigu w wymagających warunkach wietrznych. Pozazdrościć tego mogą ich rywale.
W zespole Luna Rosa widzę ewidentny brak taktyka, konwersacja między dwoma sternikami nie jest wystarczająco klarowna i brak jest decydenta. To moja opinia, mogę się mylić. W ostatnim wyścigu mieli problemy z ,,softwarem’’ pokazującym dokładnie pozycję jachtu na trasie wyścigu, co uniemożliwia poprawną ocenę wirtualnych granic trasy. To doprowadziło do utraty prowadzenia z American Magic, kiedy to po wygranym starcie pierwszy zwrot przez sztag wykonali sporo za wcześnie a rywale pożeglowali za rufą dalej w korzystną lewą stronę. Na kolejnej halsówce z kolei wypłynęli za trasę i dostali karę – to strata minimum dwóch długości jachtu czyli około 50 m. W sytuacji kiedy gonisz i walczysz o każdy metr jest to najmniej potrzebne…
@Studio Borlenghi
Dean Barker nigdy nie był wystarczająco mocny psychicznie w ważnych momentach, nie wytrzymywał i nadal nie wytrzymuje presji, co niestety potwierdził podczas tych trzydniowych zmagań. Ani razu poprawnie nie wpłynął do ,,boxu’’ startowego a w ostatnim wyścigu przy silnym i porywistym wietrze podjął nie najlepszą decyzję okrążając lewą górną boję, wykonując zwrot przez sztag i odpadanie. Odpadnięcie wokół prawego znaku i zrobienie zwrotu przez rufę byłoby dużo łatwiejsze, co zresztą sugerował Deanowi jego trymer grota. Dopłynięcie do mety wtedy byłoby już czystą formalnością a tak … stracili kontrolę i jacht wywrócił się. Trochę zdziwiony byłem pasywną postawą Terriego Hutchinsona, który ,,zajęty’’ był bardziej pracą ,,na młynku’’, co pokazywały kamery i nie było słychać jego głosu. Najwyraźniej takie mieli ustalone procedury, że to sternik decyduje w takiej sytuacji. Luna Rosa zaliczyła jeden ważny punkt a amerykański zespół pogrzebał szanse na odrobienie strat.
Teraz już wiadomo, że Magic raczej nie awansuje bezpośrednio do finału i że będą walczyć w półfinale. Na pewno od dziś zmienią swoją strategię podejścia do następnej rundy, muszą zacząć budować momentum , tak aby wygrać półfinał – nieważne z kim a potem finał. Nie mam wątpliwości, że oni są w stanie ten cel zrealizować. Podczas ostatnich regat pokazali przecież, że potrafią żeglować i wygrywać . Podobne zadanie stoi przed zespołem włoskim, choć oni mają jeszcze teoretyczne szanse na bezpośredni awans do finału Prada Cup. Ale faktem jest, że ich oczekiwania i apetyty są dużo większe. Ich obecny performance nie wystarczy, aby nawiązać równorzędną walkę z ETNZ o Puchar Ameryki, oczywiście w przypadku gdyby wygrali te regaty. Nie jestem przekonany, czy oni będą w stanie coś ,,wymyślić”. Tego momentum na pewno nie będzie chciał stracić ,,nowo narodzony” team Ineos. Z wyścigu na wyścig żeglują coraz lepiej i czują się dużo pewniej. Na pewno mają jeszcze ,,coś w rękawie’’, prace nad szukaniem szybkości nie ustają, a ich cały zespół wspierany również przez Mercedesa – specjalistów od F1 a nie tylko od aero pokazał o ile można poprawić performance jachtu w ciągu dwóch – trzech tygodni. Team żeglarski ma teraz ,,narzędzie’’ dające im szansę na zrealizowanie głównego celu – przywiezienie Pucharu Ameryki do domu. Nie ukrywam, że to byłoby coś trzymam kciuki.
Serdecznie pozdrawiam z mroźnego Łupstycha