Niekończące się pasmo pucharowych kompromitacji
Lech Poznań ma za sobą kolejny sezon, w którym co najmniej raz się skompromitował i ośmieszył. Nie ma ostatnio roku, w którym Kolejorz nie zaliczyłby wyniku, który na zawsze zapisałby się w historii klubu czy w historii polskiej piłki klubowej.
Gibraltar to nowy kraj i nowe miejsce, w którym Lech Poznań się skompromitował. Dawniej było Wilno (Żalgiris), Gardabaer (Stjarnan), w tym wieku były też wyjazdowe porażki 0:3 w Sztokholmie z AIK-iem, w Estonii z Kalju Nomme, w Armenii z Gandzasarem Kapan, z Vikingurem w Reykjaviku, ze Spartakiem w Trnawie czy 1:5 w Azerbejdżanie. Najbardziej bolesnymi klęskami były te w Wilnie, Gardabaer oraz w Trnawie, bowiem po porażkach w tych miastach Lech Poznań później odpadał z europejskich pucharów. Po przegranej w Gibraltarze z niczego nie odpadł, co jedynie nie podniósł klubowego współczynnika UEFA, nic nie zarobił, mocno ograniczył swoje szanse na awans do 1/8 finału Ligi Konferencji i zaliczył historyczną wtopę. Z tak nisko notowanym przeciwnikiem Kolejorz nigdy na arenie międzynarodowej nie przegrał, Mistrz Gibraltaru to w końcu przedstawiciel przedostatniej federacji w rankingu UEFA.
Gibraltar dołączył do miejsc z pucharowymi kompromitacjami tak jak rok temu dołączył do nich Rzeszów dopisany do listy pucharowych hańb na krajowym podwórku. Był więc Rzeszów, Grudziądz, Pszów, Oleśnica, Legnica czy Stalowa Wola. Wspomniany Rzeszów oraz Gibraltar to dzieło m.in. Nielsa Frederiksena, którego pracę ratuje tylko zdobyte w maju mistrzostwo Polski oraz tabela Ekstraklasy za 2025 rok, której jednak nie da się włożyć do gabloty i jest ona jedynie statystyczną ciekawostką dla garstki osób broniących tego szkoleniowca.
Sezon 2025/2026 pokazuje prawdziwą twarz Nielsa Frederiksena, który nie jest trenerem do gry co 3-4 dni, nie jest szkoleniowcem umiejącym zarządzać zespołem podczas częstych rywalizacji charakteryzujących profesjonalne drużyny piłkarskie. Dla Duńczyka problemy w rozgrywkach pucharowych na krajowym podwórku czy w europejskich pucharach są normalnością. W 2022 roku Brondby trenowane przez Nielsa Frederiksena nie wygrało meczu w fazie grupowej Ligi Europy zdobywając zaledwie 2 oczka. Teraz doszła hańba z Lincolnem Red Imps po 13 miesiącach od pucharowej klęski z grającą zmiennikami II-ligową Resovią, która była dodatkiem do pucharowych meczów Frederiksena w Danii.
Niels Frederiksen do dziś ma podobne osiągnięcia w Pucharze Danii, jak Mariusz Rumak w Pucharze Polski. Najczęściej z pucharowych rozgrywek odpadał już jesienią i nigdy z żadnym zespołem nie dotarł do finału. 55-latek swoje największe pucharowe klęski poniósł w ostatnich latach, w 2020 roku trenując Brondby przegrał w 1/8 finału pucharu krajowego z anonimowym klubem Fremad Amager 1:2, a jesienią 2022 roku w jeszcze wcześniejszej fazie poległ z III-ligowym Aarhus Fremad i to aż 0:4. Na ten temat latem zeszłego roku dyskutowaliśmy z przedstawicielem strony o Brondby Kopenhaga, który pucharowe klęski Nielsa Frederiksena tłumaczył następująco:
– „Nie udało mu się zmotywować zawodników. Odpadnięcie z Pucharu Danii z Aarhus Fremad (III-liga) było jedną z naszych najbardziej zawstydzających porażek w historii Brondby, może nawet najgorszą. Piłkarze nie wyglądali na gotowych do gry w tamtym meczu. W przegranych pucharowych meczach zawsze graliśmy rezerwami, ale to nie było tak, że graliśmy grupą 17-latków. To byli główni zmiennicy podstawowych piłkarzy.” – poinformował w lipcu duński kibic Toke Møller Theilade będący autorem strony o Brondby Kopenhaga – vilfortpark.dk.
Niels Frederiksen w Polsce kontynuuje to, co robił w Danii, swoje drugie mistrzostwo zdobył nawet tego samego dnia, co w 2021 roku i w podobnym stylu (również trzeba było wykorzystać słabość innych). W sezonie 2020/2021 klub Frederiksena musiał liczyć na słabość FC Kopenhagi i FC Midtjylland, w sezonie 2024/2025 nasz zespół zasłużenie zdobył tytuł Mistrza Polski, co nie zmienia faktu, że w końcówce rozgrywek musiał liczyć na spektakularne wpadki liderującego Rakowa Częstochowa, który nagle zaczął seryjnie tracić punkty. Już wtedy Lech Poznań nie grał dobrze, ale jakoś zdobył mistrzostwo. Od lipca jest niestety tylko gorzej, a pucharowe wpadki u siebie z Legią Warszawa, Crveną zvezdą Belgrad czy Genkiem nie były przypadkiem, tylko efektem działań Nielsa Frederiksena mającego problem z dopasowaniem taktyki pod przeciwników.
Doświadczony szkoleniowiec nie chce się zmienić, ostatnio po meczu z Pogonią Szczecin przekonywał, jakoby duża liczba traconych bramek wynikała z ofensywnego stylu gry jego drużyny. Duńczyk ewidentnie nie ma już pomysłu, jak poprawić grę w obronie, jego zespół atakuje bez ładu, bez składu, musi liczyć przede wszystkim na indywidualności i na nieskuteczności rywali po fazach przejściowych, by wygrywać mecze. W tym sezonie Mistrz Polski, który doznał bolesnych porażek z Cracovią 1:4 czy z Zagłębiem Lubin 1:2 rozegrał tak naprawdę 3 dobre spotkania, którymi były mecze z Breidablikiem Kopavogur 7:1, Termaliką Nieciecza 2:0 oraz z Rapidem Wiedeń 4:1. W innych spotkaniach miał co jedynie dobre momenty, jak np. w Gdańsku, gdzie z 0:2 wyszedł na 4:2, Belgradzie czy w Genku.
Lech Poznań od maja wygrał u siebie tylko 2 ligowe mecze triumfując 2:1 nad Górnikiem Zabrze oraz Widzewem Łódź. U siebie stracił najwięcej goli w całej lidze, przed własną publicznością zanotował niegodny bilans Mistrza Polski 2-3-2, gole: 11:13, a w 20 meczach na wszystkich frontach zachował tylko 3 czysta konta w rywalizacji z Breidablikiem, GKS-em i fatalną ostatnio Termaliką. Tak naprawdę niewiele rzeczy broni już Nielsa Frederiksena, problemy taktyczne, brak chęci poprawy faz przejściowych czy gry w obronie pogrążają tego trenera, który w innych klubach z takimi efektami pracy mógłby już stracić posadę. Niezrozumiałe są ostatnie wypowiedzi Frederiksena czy czas październikowej przerwy na kadrę, kiedy zespół otrzymał aż 6 dni wolnego, choć na obozy kadr narodowych wyjechało tylko 7 zawodników z pierwszej drużyny.
Problemy z zarządzaniem piłkarzami i treningami są widoczne gołym okiem. Niewielu zawodników jest w formie, cały czas regres notują m,in. Bartosz Mrozek, Robert Gumny, Joao Moutinho, Antoni Kozubal, Michał Gurgul, Alex Douglas, Mateusz Skrzypczak, Gisli Thodarson, Pablo Rodriguez czy Yannick Agnero. Piłkarzy będących chociaż w dobrej dyspozycji da się policzyć na palcach jednej ręki, pozostali są słabi, nic nie wnoszą do zespołu, wielu z nich zostało w klubie podczas ostatniej przerwy na kadrę, jednak Niels Frederiksen najpierw dał wszystkim 6 dni wolnego, a w drugim tygodniu zdecydował się jeszcze wprowadzić wolny czwartek, o czym nie było napisane.
Lech Poznań jest ostatnio przeciwieństwem Jagiellonii Białystok. Lider Ekstraklasy nie przegrał od prawie 20 spotkań, wczoraj zremisował na wyjeździe z czołowym klubem Ligue 1, nadal jest niepokonany od drugiej połowy lipca, podczas październikowej przerwy na kadrę normalnie trenował, rozegrał nawet sparing, na Podlasiu nie mają żadnego centrum naukowego, a jednak na różnych polach są dwa kroki przed Kolejorzem. Po hańbie z Lincolnem Red Imps kolejna porażka wisi w powietrzu, bowiem po tego typu klęskach Lech Poznań nigdy od razu nie zaskoczył na wyjeździe. Pojutrze czeka go mecz z Warszawie, gdzie nie przegrał od 5 lat, z Legią wygrał ostatnie 2 mecze ligowe, nic nie trwa wiecznie, dlatego kwestią czasu jest koniec tej passy, który nie zdziwi kibiców regularnie przeżywających kompromitacje i bojących się nawet IV-ligowca.
Obecna sytuacja Kolejorza przypomina trochę sytuację z roku 2012. Wtedy Lech Poznań w ciągu paru dni poniósł klęskę w eliminacjach do Ligi Europy oraz w Pucharze Polski z Olimpią Grudziądz, przez co szybko pozostała mu tylko Ekstraklasa. Teraz po 2 spotkaniach bez zwycięstwa, w tym po największej w historii klubu kompromitacji na arenie międzynarodowej można jeszcze przegrać z IV-ligowym Gryfem Słupsk występującym na co dzień w niższej klasie rozgrywkowej, niż nasze rezerwy grające na 4 poziomie. Na razie ciężko sobie to wyobrazić, jednak przez tyle lat różni piłkarze i trenerzy udowodnili, że stać ich na wszystko.
26.10, Legia – Lech (20:15)
30.10, Gryf – Lech (12:00)
Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat)
The post Niekończące się pasmo pucharowych kompromitacji first appeared on KKSLECH.com.

