Co za historia! | Wielka gra ŁKS z Polonią Bytom
Był taki czas, że spotkania ŁKS-u z Polonią Bytom elektryzowały całą piłkarską Polskę. Walka o mistrzostwo, wielkie nazwiska, pełne trybuny i mecze, które przeszły do historii. Przed piątkowym starciem na al. Unii wróćmy na chwilę do tych najbardziej pamiętnych chwil. A dla orłów mamy też QUIZ.
ŁKS i Polonia Bytom – dwukrotni mistrzowie Polski – rywalizują ze sobą w lidze od 1948 roku, czyli pierwszego powojennego sezonu ekstraklasy z udziałem ełkaesiaków. To co jednak najciekawsze w starciach tych zespołów wydarzyło się w latach 50., gdy kilkukrotnie ełkaesiacy ścigali się z Polonią o prymat w kraju.
Po raz pierwszy w 1954 roku, gdy ŁKS wrócił do piłkarskiej elity po sezonie gry na zapleczu ówczesnej pierwszej ligi i jako beniaminek zadziwił całą sportową Polskę, bo podopieczni trenera Władysława Króla, gdy już złapali wiatr w żagle, grali jak z nut, chociaż w meczu na szczycie z Polonią w Bytomiu lepsi okazali się rywale.
– Nasze stare zdobyczne niemieckie radio «Telefunken» przywiezione przez tatę jako zdobycz wojenna z Niemiec akurat się zepsuło, na nową «Stolicę» trzeba było poczekać, dlatego ten radiowy seans odbył się tym razem u sąsiadów – wspominał red. Wojciech Filipiak, legenda łódzkiego dziennikarstwa sportowego, który wówczas jak tysiące łodzian śledził radiową transmisję z Bytomia. Polonia wygrała 3:0, ale nawet wysoka porażka nie przekreśliła szans na tytuł.
Przed ostatnią kolejką szansę na tytuł zachowały aż cztery drużyny: Ruch Chorzów, Gwardia Warszawa, ŁKS oraz Polonia Bytom. Koniec końców bytomianie, łodzianie i chorzowianie zakończyli rozgrywki z identycznym dorobkiem punktowym, ale o sukcesie śląskiej drużyny zdecydował lepszy bilans bramkowy. ŁKS zdobył srebro.
W kolejnym sezonie ŁKS – już jako wicemistrz Polski – też mierzył wysoko i do pewnego momentu wszystko szło jak z płatka, bo zespół trenera Władysława Króla z Wiesławem Jańczykiem (który dwa lata wcześniej został mistrzem Polski jako… koszykarz ŁKS-u), Henrykiem Szymborskim i Władysławem Soporkiem był w czubie tabeli, ale wtedy znów na przeszkodzie stanęła Polonia Bytom, a konkretnie incydent do jakiego doszło w trakcie meczu w Łodzi, oglądanego przez 30 tys. ludzi. Zdaniem części obserwatorów sprowokował go słynny piłkarz Polonii Kazimierz Trampisz, który po starciu ze Stanisławem Baranem rozsierdzonym widzom pokazał „cztery litery”, co z kolei wywołało niemałą awanturę. Mecz przerwano, ŁKS został ukarany walkowerem, a prowadzący dotąd w tabeli łodzianie zmuszeni zostali do rozgrywania meczów we Wrocławiu oraz Szczecinie i w efekcie przegrali cztery ostatnie spotkania.
W 1954 roku do złota drużynie trenera Władysława Króla zabrakło kilku goli. Cztery lata później czyli w 1958 roku ełkaesiacy zdystansowali na finiszu rozgrywek… Polonię Bytom i sięgnęli po tytuł. Tym razem w bezpośrednich starciach było na remis (2:2 i 1:1). Co prawda w Łodzi Polonia zaskoczyła ełkaesiaków (po raz pierwszy wybiegając na murawę w czerwonych koszulkach, czyli w takich w jakich wówczas niemal zawsze występowali łodzianie, a po raz drugi – obejmując prowadzenie), ale w końcówce spotkania uratowały nas dwa gole kapitana czyli Władysława Soporka.
Quiz
Sprawdź swoją wiedzę
Przed rewanżem emocje sięgały zenitu. ŁKS i Polonia znajdowały się na czele tabeli, ale bardziej pewni siebie byli gospodarze. W całym Bytomiu kłuły w oczy porozlepiane na każdym słupie ogłoszeniowym dwukolorowe afisze zachęcające do przyjścia na stadion. Okazały się zbędne, chętnych do obejrzenia dwóch najlepszych w Polsce drużyn było więcej, niż miejsc na trybunach, a atmosferę przed szlagierem podgrzał jeszcze legendarny bramkarz Polonii Edward Szymkowiak, który zwrócił się za pośrednictwem „Trybuny Robotniczej” do kibiców Polonii tymi słowami: mam wiadomość, iż dla gości łódzkich przeznaczono 5 tys. kart wstępu. W związku z tym apel do naszych zwolenników: Nie dajcie się zagłuszyć łódzkim kibicom!
W dniu meczu Bytom wyglądał jak miasto oblężone przez… łodzian. „Był to istny szał” – zanotował red. „Przeglądu Sportowego”. – „Ulice wiodące ze stadionu do centrum Bytomia rozbrzmiewały niecodziennym gwarem. Wierni kibice ŁKS urządzili na ulicach Bytomia rewię samochodów i «pochód entuzjastów» z klubowymi proporczykami w rękach, a na ustach z nieustającym okrzykiem «niech żyją!»”.
Samo spotkanie - jedno z najważniejszych w tamtym sezonie, a więc i w historii naszego klubu - rozpoczęło się dla łodzian fatalnie, bo już niespełna po upływie kwadransa kontuzji doznał Józef Walczak. Obrońca powrócił co prawda na murawę, ale w gruncie rzeczy statystował na boisku, a ŁKS musiał sobie radzić w dziesiątkę. I radził sobie świetnie. „Uwijający się niczym baletnica” Robert Grzywocz wraz z Wiesławem Jańczykiem kapitalnie rozgrywali piłkę w środku pola, w ataku szalał Władysław Soporek, a gola na 1:0 zdobył Jerzy Wieteski. Kilkadziesiąt sekund przed końcem pierwszej połowy w szeregi łodzian wdarło się rozprężenie i błąd ten gospodarze wykorzystali z zimną krwią. Słynny Kazimierz Trampisz, ten sam który kilka lat wcześniej „wypiął się” na łódzkich kibiców, minął obrońcę i popisał się kapitalnym uderzeniem, wobec którego łódzki bramkarz okazał się bezradny.
Potem Leszek Jezierski zmarnował jeszcze jedenastkę. Szlagier zakończył się remisem, ale i tak jednym z najcenniejszych w naszej historii. ŁKS w Bytomiu powitały gwizdy - pożegnały brawa. Nawet najzagorzalsi sympatycy Polonii pochylili czoła przed grą lidera. - „Czy spełnią się wreszcie marzenia sympatycznych wychowanków trenera Króla i ich blisko 100-tysięcznej rzeszy wiernych kibiców?” – pytał po meczu „Przegląd Sportowy”. Otóż tak! ŁKS utrzymał pozycję lidera i niespełna trzy miesiące po meczu z Polonią założył wreszcie mistrzowską koronę.
W latach 60. i 70. mecze ŁKS-u z Polonią Bytom nie miały już tej mistrzowskiej stawki co wcześniej, ale nadal należały do bardzo zaciętych, dość powiedzieć że aż 27 z 62 ligowych meczów pomiędzy tymi drużynami zakończyło się podziałem punktów. Nadal też cieszyły się dużym zainteresowaniem, np. w 1971 roku bezbramkowy remis ŁKS-u z Polonią obejrzało na stadionie w al. Unii 2 ok. 40 tys. widzów (wedle niektórych źródeł mogło ich nawet więcej), a kibice zasiedli także na bieżni wokół boiska.
Z kolei w XXI wieku rzadko rywalizowaliśmy z Polonią Bytom, a jeśli już to najczęściej na zapleczu elity. Z ostatniego zwycięstwa w Łodzi nad tym zespołem cieszyliśmy się jednak w ekstraklasie, na koniec sezonu 2008/2009, gdy wygraliśmy 2:0 po dwóch golach zdobytych z rzutów karnych przez Mladena Kascelana (na zdjęciu obok Roberta Lewandowskiego) i Roberta Sieranta. W piątek kolejne starcie, więc mocno trzymamy kciuki za biało-czerwono-białych.
Bilans ligowych meczów: ŁKS vs. Polonia Bytom
- Meczów w lidze: 62
- Bramki: 67-88
- Zwycięstwa ŁKS-u | remisy | porażki: 13 | 27 | 22
- Najwyższe zwycięstwo: 3:0 (1974)
- Najwyższa porażka: 0:3
- Ostatni rozegrany mecz: 1:1 (2012)
Zdobywcy ligowych goli dla ŁKS-u w meczach z Polonią Bytom
- ⚽⚽⚽⚽⚽⚽⚽ - Władysław Soporek
- ⚽⚽⚽⚽⚽ - Stanisław Baran, Jerzy Sadek
- ⚽⚽⚽⚽ - Jerzy Kasalik
- ⚽⚽⚽ - Jerzy Wieteski
- ⚽⚽ - Janeczek, Szymborski, Studniorz, Stachura, Miłoszewicz, Kascelan
- ⚽ - Łącz, Patkolo, Zygmuncik, Pawlikowski, Kubocz, Pilarski, Kowalec, Łazarek, Walczak, Sass, Orczykowski, Czop, Haren, Szefer, Mszyca, Drozdowski, Dziuba, Płachta, Nowak, Molenda, R. Robakiewicz, Golański, Żuberek, Kęska, Sypniewski, Madej, Vayer, Czerkas, Sierant, Kaczmarek
Artykuł Co za historia! | Wielka gra ŁKS z Polonią Bytom pochodzi z serwisu ŁKS Łódź - oficjalna strona dwukrotnego Mistrza Polski.