Plusy i minusy: Lech – Legia 1:2
Niedzielny mecz Lecha Poznań z Legią Warszawa o piłkarski Superpuchar Polski za poprzedni sezon 2024/2025 był dla całego Kolejorza jednym wielkim rozczarowaniem. Mało kto spodziewał się aż tak słabej pierwszej połowy w wykonaniu Mistrza Polski, który obiektywnie poległ zasłużenie.
Pierwsza połowa to jeden z paru minusów po meczu z Legią Warszawa. Chyba na żadne spotkanie z Legią u siebie w tym wieku Lech Poznań nie wyszedł tak słabo zdeterminowany, warszawiacy od początku grali lepiej, składniej, szybciej, umieli utrzymywać się przy piłce, rozgrywali ten mecz na swoich warunkach i jeszcze przewyższali gospodarzy zaangażowaniem. Do 20 minuty naszej drużyny na boisku nie było, już w 11 minucie Lech straciłby gola na 0:1, gdyby nie Bartosz Mrozek, który uratował nas jeszcze po 30 minucie. Niższe zaangażowanie czy determinację pokazuje m.in. sucha statystyka fauli (11 do 20), przeciwnik sprawiał wczoraj wrażenie drużyny, która bardziej chce i jeszcze ma taktyczny pomysł na wypunktowanie Mistrza Polski.
Następnym minusem jest postawa całej drużyny w każdej formacji. Eksperymentalny skład nie wypalił, taktycznie nie istnieliśmy, cała gra Lecha Poznań polegała na indywidualnych zrywach m.in. Afonso Sousy, wielu piłkarzy było bez formy, tak naprawdę nie dało się nikogo wyróżnić, a przy nazwiskach paru graczy można by postawić duży minus. Kto wyróżniał się negatywnie? Alex Douglas, Robert Gumny, Joel Pereira czy Bryan Fiabema nie zaliczą tego spotkania do udanych, więcej można było spodziewać się także po niewidocznym w akcjach ofensywnych Filipie Jagiełło czy niechlujnym w zagraniach Antonio Miliciu, którego postawę podsumowało podanie do nikogo w 45 minucie.
Źle wyglądały defensywne stałe fragmenty gry, Lech Poznań po kornerach kolejnego przeciwnika wciąż się gubił, gdyby nie wspomniany Bartosz Mrozek, to postawa Kolejorza choćby po rzutach rożnych jeszcze mocniej rzuciłaby się w oczy kibicom. Mistrz Polski miał tydzień na odpowiednie przygotowanie się do tego meczu, wcześniej odwołał sparing, który miał odbyć się dzień wcześniej, wszystko podporządkował Superpucharowi Polski, przed spotkaniem średni kurs bukmacherów na naszą wygraną wynosił 1.70, a jednak podopieczni Nielsa Frederiksena przegrali spotkanie, które triumfator Pucharu Polski jeszcze kilkanaście dni wcześniej próbował przełożyć.
Lech Poznań przegrał w niedzielę mecz, w którym był faworytem, przegrał spotkanie u siebie, w swojej twierdzy, poległ w meczu, na które były bardzo drogie bilety i przed ponad 40 tysiącami ludzi co jest następnym minusem. Porażki są wkalkulowane w sport, lecz nie można wyjść na pierwszą połowę jak na sparing, grać na stojąco i czekać, kiedy straci się bramkę. Ten mecz był zimnym kubłem wody na rozgrzane głowy osób, którym marzy się Liga Mistrzów. Był także ostatnim sygnałem alarmowym, gdyż nie da się grać bez skrzydłowych czy rywalizować co 3-4 dni w takim składzie, z taką kadrą, z Fiabemą i Pereirą na bokach pomocy czy z tego typu ławką rezerwowych, na której siedzieli niepotrzebni tu Filip Szymczak z Eliasem Anderssonem.
Następny minus to 2 z rzędu mecz Lecha Poznań o Superpuchar Polski zakończony porażką, choć tym razem sytuacja Mistrza Polski była zupełnie inna, niż 3 lata temu. Kolejorz nie zdobył 7 w swojej historii Superpucharu Polski, w 11 spotkaniu o paterę (dawniej o Puchar) poległ 5 raz i na 21 trofeum w historii klubu wliczając MP, PP oraz SPP musi poczekać co najmniej do maja 2026 roku. Lech Poznań od wielu lat nie umie grać w rozgrywkach pucharowych na krajowym podwórku, przegrywa finały Pucharu Polski, przegrywa Superpuchary Polski, ostatni raz wygrał pucharowe spotkanie u siebie z Pogonią Szczecin wiosną ponad 8 lat temu. Od tamtej pory triumfowała tu Lechia Gdańsk, Śląsk Wrocław, Pogoń Szczecin, Legia Warszawa czy 2 razy Raków Częstochowa.
Wczoraj nic i nikt nie zasłużył na plusa, słaby mecz z 13 lipca 2025 roku o Superpuchar Polski za sezon 2024/2025 przeszedł do niechlubnej historii Lecha Poznań, który na start nowych rozgrywek 2025/2026 niespodziewanie rozczarował tysiące ludzi śledzących losy Kolejorza nie tylko na stadionie. Być może ten mecz potoczyłby się inaczej, jego ocena byłaby inna, gdyby przy stanie 0:1 król Mikael Ishak trafił do siatki a nie w poprzeczkę. Teraz można już tylko gdybać i rozumieć postawę gości, którzy prowadząc 2:0 po zmianie stron już tylko kontrolowali przebieg zawodów grając ekonomicznie.
(+) PLUSY MECZU LECH – LEGIA 1:2
(brak)
(-) MINUSY MECZU LECH – LEGIA 1:2
* Słaba pierwsza połowa i niskie zaangażowanie
* Kiepska forma drużyny i wielu piłkarzy
* Defensywne stałe fragmenty gry
* Porażka mimo bycia mocnym faworytem
* Przegrany mecz o trofeum przed tysiącami ludzi
* Kolejne nieudane spotkanie pucharowe
Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat)
The post Plusy i minusy: Lech – Legia 1:2 first appeared on KKSLECH.com.