Piłka nożna
Dodaj wiadomość
Wiadomości

Lechowe rywalizacje z Albańczykami i Islandczykami

0 8

W lipcu Lech Poznań spotka się z przedstawicielem kraju, w którym już kiedyś gościł. Niemniej o rywalizacji Kolejorza z albańskim klubem wielu kibiców może już nie pamiętać, a o starciu z pewną drużyną mogli słyszeć głównie starsi fani.

Lech Poznań pierwszy i jedyny dotąd dwumecz z Albańczykami rozegrał jesienią 1988 roku. Kolejorz był wtedy triumfatorem Pucharu Polski, który zdobył po pokonaniu w rzutach karnych warszawskiej Legii na obiekcie Widzewa Łódź. Niespodziewany triumf słabego wtedy w lidze Lecha Poznań pozwolił nam zagrać w I rundzie Pucharu Zdobywców Pucharów 1988/1989. Podopieczni zasłużonego trenera Henryka Apostela trafili na zapomniany już albańskie zespół, który jeszcze niedawno grał w II-lidze o nazwie Flamurtari Vlore. Dnia 7 września 1988 roku niebiesko-biali na oczach 16 tysięcy widzów wygrali w Albanii 3:2 po golach Damiana Łukasika, Jarosława Araszkiewicza i w 87 minucie Przemysława Bereszyńskiego.

W rewanżu, na który przyszło 13 tysięcy ludzi Lech Poznań od początku miał przewagę. Na prowadzenie wyszedł w 25 minucie po mocnym, precyzyjnym uderzeniu Jarosława Araszkiewicza z rzutu wolnego. Po bramce na 1:0 lechici spasowali, w szarpanej drugiej połowie nic się nie działo, ostatecznie poznaniacy po raz 2 pokonali Albańczyków i pewnie awansowali do II rundy, w której już czekała wielka FC Barcelona. Blisko 37 lat temu przeciwko Flamurtari zagrali tacy zawodnicy jak m.in.: Zbigniew Pleśnierowicz, Marek Rzepka, Czesław Jakołcewicz, Dariusz Skrzypczak, Ryszard Rybak, Jarosław Araszkiewicz czy Bogusław Pachelski.

Z kolei pierwszą styczność z Islandczykami mieliśmy w roku 1982 po zdobyciu pierwszego w historii Pucharu Polski. W I rundzie Pucharu Zdobywców Pucharów 1982/1983 podopieczni Wojciecha Łazarka mierzyli się z IBV Vestmannaeyja, który aktualnie gra w islandzkiej ekstraklasie i w którym występuje polski bramkarz Marcel Zapytowski. Pierwszy mecz 12 września 1982 roku na Islandii zakończył się wygraną Lecha Poznań 1:0 po golu w pierwszej połowie Leszka Partyńskiego. Wiele, wiele lat temu był problem z wynikiem, w Polsce dowiedziano się o nim dopiero o 2 nocy, a gazety o meczu na Islandii, który oglądało 300 osób napisały krótko z jednodniowym opóźnieniem (na Islandii nie było żadnego polskiego dziennikarza). Rewanż rozegrany 29 września był już formalnością, Kolejorz po 2 golach Mirosława Okońskiego oraz bramce Mariusza Niewiadomskiego na oczach 20 tysięcy wygrał z IBV rezultatem 3:0.

Od 1982 roku na kolejny dwumecz z Islandczykami czekaliśmy do przegranej ery Mariusza Rumaka w roku 2014. W 2014 roku Kolejorz ośmieszył siebie i cały polski futbol, a przyczyn tamtejszej hańby było wiele. Przede wszystkim butą wykazał się ówczesny trener Mariusz Rumak i piłkarze, niekompetencją dział analiz Lecha Poznań, sportowo zabrakło już skuteczności na wyjeździe oraz charakteru w rewanżu.

Przed pierwszym spotkaniem ze Stjarnan zespół z Gardabaer w Polsce był traktowany z przymrużeniem oka. Media nie znają się na takich rywalach skupiając się jedynie na najlepszych ligach, nikt nie analizuje przeciwników tak jak my, w Polsce śmiano się jedynie z jakiś cieszynek, które można było zobaczyć na YouTube. O rowerkach pokazywanych przez Stjarnan głupio wypowiadał się także Marcin Kamiński, który nic nie wiedział o rywalu. Dział analiz Lecha Poznań (ci ludzie na szczęście nie pracują już w klubie) nie przygotował wtedy żadnych informacji na temat Stjarnan, wiedziano jedynie o sztucznej murawie, o braku porażki Islandczyków w 2014 roku i o wyeliminowaniu przez ten zespół faworyzowanego Motherwell. W Lechu nie wiedziano nic o stylu gry przeciwnika czy o jego zawodnikach, uważano Stjarnan Gardabaer za drużynę, którą po prostu się wyeliminuje bez żadnych większych przygotowań.

W pierwszym meczu na sztucznej murawie lechici nie mieli żadnej boiskowej kontroli. Poznaniacy stwarzali co prawda więcej okazji, jednak gospodarze prostą grą momentami starali się odgryzać i mogli strzelić gola. W końcu na początku drugiej połowy Stjarnan po nieprozumieniu w naszych szeregach obronnych zdobył bramkę na 1:0 wykorzystując w 48 minucie fatalne zachowanie przede wszystkim Jasmina Buricia. Przy stanie 0:1 lechici zaczęli grać nieco szybciej, mieli przewagę, oddali parę groźnych strzałów, ale nic nie chciało wpaść do siatki. Na dodatek świetnie między słupkami wypadł Ingvar Jonsson. Lech Poznań sensacyjnie przegrał na Islandii 0:1 co nie było dobrą informacją patrząc na to, co stało się w poprzednich dwóch sezonach. Wtedy Kolejorz także odpadał w III rundzie eliminacyjnej Ligi Europy m.in. przez brak zdobycia gola na wyjeździe odpowiednio w Solnej (0:3) oraz w Wilnie (0:1).

Skład Lecha w pierwszym meczu ze Stjarnan: Burić – Kędziora, Wołąkiewicz, Kamiński, Henriquez – Trałka, Jevtić – Lovrencsics (87.Douglas), Hamalainen (70.Keita), Pawłowski – Ubiparip.

Po powrocie do Polski przedstawiciele Lecha Poznań mieli pretensje do mediów piszących o katastrofie, wstydzie czy kompromitacji. Uwagi miał m.in. Mariusz Rumak – ”Nie lubię jeśli ktoś mówi o kompromitacji, a nie widział meczu. To dopiero połowa, na razie przegrywamy 0:1, ale nie załamuję się tym. Jeśli wykorzystalibyśmy wszystkie sytuacje, to byłoby 12:2. Oni strzelili 5 goli Motherwell, a w meczu z nami stworzyli tylko dwie sytuacje z czego jedną to my im właściwie stworzyliśmy.”

”Stjarnan miał wiele szczęścia, ale w rewanżu zrobimy wszystko, żeby awansować. Po tym meczu każdy chce się zrewanżować i pokazać, że stać nas na wiele.”

Stjarnan do rewanżowego meczu z Lechem podszedł bardzo poważnie. Już kilka dni przed spotkaniem przyleciał do Warszawy, skąd udał się do Opalenicy. Dopiero później Islandczycy dotarli do Poznania, który postanowili sobie pozwiedzać. Goście starali się zaadoptować do warunków w Polsce, temperatury w Poznaniu były wtedy znacznie wyższe niż na Islandii, w dodatku Stjarnan Gardabaer był straszony wysoką, ponad dwudziestotysięczną frekwencją, jaka miała być podczas rewanżowego meczu 7 sierpnia 2014. Lech Poznań przed rewanżem był bardzo pewny siebie. Butę pokazywał przede wszystkim Mariusz Rumak będący w 100% przekonany, że Islandczycy w końcu dadzą się pokonać, Kolejorz napierający na bramkę w końcu strzeli gola i nie ma opcji, aby Stjarnan Gardabaer drugi raz się wybronił:

Mariusz Rumak – „Nie ma powodu do niepokoju. Stjarnan wybronił się u siebie, ale jutro nie da rady. Będziemy tak zdeterminowani, że po prostu się nie wybronią.”

Krzysztof Kotorowski – „My chcemy i musimy grać w pucharach jak najdłużej. Przegraliśmy dwa mecze na wyjeździe po 0:1, ale to już jest za nami. Wszyscy skupiamy się na najbliższym spotkaniu i jestem przekonany, że wygramy. W pierwszym meczu Jonsson miał szczęście, ale widać, że wie co to bramkarski fach. Ma pojęcie o grze między słupkami. W dwóch wyjazdowych spotkaniach popełniliśmy błędy indywidualne i oba już przeanalizowaliśmy. Jutro to jednak my zrobimy porządek na boisku i awansujemy dalej.”

Dawid Kownacki – „W pierwszym meczu było bardzo sytuacji i we wszystkich zabrakło nam skuteczności oraz ostatniego podania. Jeśli w czwartek strzelimy jedną bramkę, to potem worek z golami na pewno się rozwiąże. W meczu ze Stjarnanem musimy zagrać tak jak w drugiej połowie z Wisłą. Jeżeli zagramy wysoko i agresywnie jestem spokojny o awans na swoim boisku i przy tej publiczności. Nawet jeśli przydarzy się jakaś stracona bramka, to już nieraz pokazaliśmy, że potrafimy wychodzić z takich kłopotów. Margines błędu jest na pewno mały, ale jeśli zagramy tak jak w drugiej połowie z Wisłą jestem spokojny o awans.”

Hubert Wołąkiewicz – „Kto był na Islandii to widział, a kto oglądał mecz w tym straconą bramkę ten wie, że byliśmy i jesteśmy lepsi od Islandczyków. Na pewno awansujemy w czwartek do kolejnej rundy Ligi Europy.”

Rewanż toczący się w temperaturze +28°C i na oczach 22629 widzów rozpoczął się od ataków Lecha. Mimo przewagi poznaniacy do 20 minuty nie umieli zdobyć gola na 1:0, znowu byli nieskuteczni albo ponownie świetnie bronił Jonsson. Z upływem spotkania Lech zaczął gasnąć. Przede wszystkim mentalnie siadł, tracił nadzieje na pokonanie bramkarza Stjarnan, nie funkcjonował też atak pozycyjny, a w takiej sytuacji ciężko było pokonać dobrze ustawionego taktycznie rywala. W końcówce przeciwnikowi nic już nie groziło, Lech Poznań w rewanżu ze Stjarnan Gardabaer zremisował 0:0 i ośmieszył się w III rundzie eliminacji do Ligi Europy, choć ze współczynnikiem 17.275 droga do fazy grupowej wydawała się być otwarta (12 miesięcy wcześniej ten współczynnik wynosił nawet aż 23.650).

Skład Lecha w rewanżu ze Stjarnan: Kotorowski – Kędziora (77.Kownacki), Wołąkiewicz, Kamiński, Henriquez – Trałka, Jevtić – Pawłowski, Hamalainen (54.Teodorczyk), Keita (59.Lovrencscis) – Ubiparip.



Już kilkanaście minut przed końcem rewanżu na trybunach robiło się nerwowo. Pojawiły się gwizdy, rugany zaczął być trener Mariusz Rumak. Kocioł krzyczał wtedy m.in. – „Rumak! co? wypie*dalaj!”, było też choćby słynne „dość pośmiewiska, wypie*dalajcie z boiska”. Po przegranym dwumeczu kibice Lecha Poznań wygwizdali zawodników a nagrodzili brawami Islandczyków, którzy w dodatku podeszli pod Kocioł dziękując za takie zachowanie i za dobre przyjęcie w Polsce.


Po meczu podczas konferencji prasowej trener Stjarnan Gardabaer został nagrodzony brawami. Szkoleniowiec Lecha Poznań, Mariusz Rumak tryskający butą i pewnością siebie bał się za to przyjść na spotkanie z mediami. W końcu przyszedł, później przyszli także piłkarze z rady drużyny. Coś takiego zadziwiło wszystkich dziennikarzy, bowiem taka sytuacja nigdy wcześniej ani później nie miała już miejsca. Hubert Wołąkiewicz, Krzysztof Kotorowski oraz Łukasz Trałka przyszli tłumaczyć się z hańby całej polskiej piłki, jednak słusznie nikt im wtedy nie wierzył w te niewiele znaczące słowa.

Mariusz Rumak – „Spóźniłem się, bo musiałem się przygotować. Nie da się wygrać meczu, gdy nie strzela się bramki. Mecz nie zakończył się takim wynikiem jakbyśmy chcieli i trzeba się zastanowić nad przyszłością. Trzeba usiąść i to przeanalizować. Jutro spotkam się z zarządem i porozmawiamy o mojej przyszłości. Na razie nie wiem, czemu nie zdobyliśmy gola.”

Krzysztof Kotorowski – „Zawaliliśmy te mecze i bierzemy za to odpowiedzialność. Nie chcemy chować głowy w piasek i wiemy, że stała się tragedia. Nie chcemy, by wszystko spływało na trenera. Brakowało nam bramki, dlatego jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. Bierzemy na klatę za wszystko. Za to, co się stało. Przerabiałem wielu przeciwników i dla mnie jest to największa porażka w życiu.”

Łukasz Trałka – „Jako drużyna jesteśmy winni. Nie za to, co się dziś stało tylko za to, co ogólnie się dzieje. Klub jest w tragicznej sytuacji przez nas. To, co się stało to nasza wina. Nikogo innego. Przez lata będzie nam teraz ciężko odbudować zaufanie.”

Hubert Wołąkiewicz: – „Wiemy, że zawaliliśmy już trzecie eliminacje. Leją nas amatorzy, więc kim my jesteśmy? Jesteśmy tragiczni. My teraz musimy się pozbierać, bo niedługo znów gramy kolejny mecz.”



Stjarnan Gardabaer w 2014 roku był debiutantem w europejskich pucharach, klubem, który wtedy jeszcze niewiele znaczył na Islandii. Ówczesny opiekun Stjarnan poinformował, że w 25-osobowej kadrze aż 18 piłkarzy to młodzi zawodnicy a 4 graczy z Danii ma półprofesjonalne umowy. Inni zawodnicy normalnie pracowali, piłka nożna dla nich była tylko dodatkiem. W tamtym dwumeczu świetnie zaprezentował bramkarz Jonsson, wówczas Kolejorz na jego bramkę oddał 45 strzałów, ale doświadczony teraz golkiper Vikingura ani razu nie dał się zaskoczyć (14 obronionych uderzeń). Lech Poznań odpadnięciem ze Stjarnan Gardabaer w ciągu 3 lat roztrwonił cały klubowy współczynnik UEFA odpadając 3 raz z rzędu w III fazie eliminacji Ligi Europy. Krótko po tym meczu Kolejorz przegrywając w Gdańsku z Lechią 0:1 wygrał 2:1 co nie uratowało Mariusza Rumaka. Już wcześniej zapadła decyzja o jego zwolnieniu, parę tygodni później Lecha Poznań objął Maciej Skorża a po kilku miesiącach ten sam Kolejorz został Mistrzem Polski.

Trzy lata temu Lech Poznań po odpadnięciu z Karabachem Agdam i po wygranej już w eliminacjach Ligi Konferencji z Dinamem Batumi znalazł się w III fazie kwalifikacyjnej. Przed pierwszym spotkaniem na sztucznej murawie na Islandii rywal był w dobrej formie, a u siebie nawet w bardzo dobrej potrafiąc regularnie wygrywać mecze na arenie międzynarodowej. Dnia 4 sierpnia 2022 od początku przewagę miał Mistrz Islandii, który w pierwszym kwadransie stworzył sobie 2 dobre szanse, przez wiele minut w ekipie Mistrza Polski nic nie funkcjonowało, Lech Poznań nie mógł odnaleźć się na sztucznej płycie i do przerwy zasłużenie przegrywał 0:1 (stracony gol w 45 minucie po naszym rzucie rożnym i późniejszej kontrze).

Skład Lecha na Islandii: Bednarek – Pereira, Dagerstal, Douglas, Rebocho – Karlstrom (61.Kvekveskiri), Murawski – Skóraś, Amaral (75.Szymczak), Velde (61.Tsitaishvili) – Ishak.

Po zmianie stron szansę na 1:1 miał Kristoffer Velde, zespół Lecha trenowany przez Johna van den Broma długo nie wiedział, czy bronić rezulttu 0:1 na Islandii czy może zaatakować i spróbować jakość wyrównać na tej sztucznej trawie. W 78 minucie poznaniacy oddali pierwszy celny strzał, w 94 minucie przed porażką 0:2 uratował nas Filip Bednarek dzięki któremu Lech Poznań poległ na Islandii tylko 0:1, przez co wciąż miał szansę na awans do kolejnej fazy.

John van den Brom (trener Lecha): – „Po każdym meczu mogę mówić to samo. Cały czas szukamy kontroli nad meczem, której znowu zabrakło. W końcówce pierwszej połowy mogliśmy strzelić gola, a przez brak kontroli to przeciwnik zdobył bramkę. W przerwie porozmawialiśmy o tym wychodząc na drugą połowę z większą energią. Wyglądaliśmy wtedy lepiej, ale przegraliśmy. W Poznaniu mamy jeszcze szanse, by wszystko odmienić.”

„Nie ma co dyskutować o zawodnikach, którzy nie zagrali. Afonso Sousa nie zagrał, bo taka była moja decyzja. Wystąpił Radosław Murawski z którego jestem zadowolony. Piłkarze, którzy grali w tym meczu byli wystarczająco dobrzy, abyśmy wygrali. Zmieniłem za to Kristofera Velde, bo nie byłem zadowolony z jego postawy.”

„Graliśmy dziś w piłkę, jednak brakowało nam ostatniego podania czy wykończenia. Brakowało też większej pazerności na zdobycie gola. Wierzę, że da się z tego wyjść. Zawsze jestem pozytywnie nastawiony. Wierzę w siebie, wierzę w swój zespół. Jako Mistrzowie Polski zeszliśmy od bohatera do zera. Musimy teraz znaleźć drogę, by wrócić. Mecze weryfikuję wszystko, wszystkie nasze plany. Musimy dążyć jako cała drużyna do tego, by osiągać lepsze wyniki.”

Przed rewanżem 11 sierpnia 2022 roku wszyscy bali się, co się wydarzy, Lech Poznań nie był w formie, a Vikingur Reykjavik nie miał nic do stracenia i niewiele brakowało, by już w 7 minucie było 0:1. W 22 minucie Kocioł już zaczął skandować „ku*wa mać, Kolejorz grać!”, natomiast na boisku Lech nie wiedział, jak zagrozić Mistrzom Islandii, grał długą piłką, wreszcie w 32 minucie prawą flanką szarpnął Kristoffer Velde, wycofał piłkę do niepilnowanego Mikaela Ishaka, który uderzył z pierwszej piłki i na oczach 12555 widzów wyprowadził niebiesko-białych na prowadzenie. Jeszcze przed przerwą gola na 2:0 strzelił Kristoffer Velde, przez co sytuacja trochę się uspokoiła, Lech 2 razy w ciągu 44 minut pokonał słynnego bramkarza Jonssona, który nie dał się pokonać w dwumeczu ze Stjarnanem w 2014 roku i w pierwszym starciu z Vikingurem w Reykjaviku.


W drugiej odsłonie Lech Poznań miał dużą przewagę, jednak łatwo marnował sytuacje co zemściło się w 95 minucie, gdy do siatki po efektownym rajdzie trafił Djurić. Normalnie Kolejorz by odpadł, ale wtedy obowiązywały już inne zasady, Kocioł być może o tym nie wiedział i zaczął wyzywać piłkarzy rugając też zarząd, choć przed nami była jeszcze dogrywka. W 97 minucie gola z dystansu na 3:1 wbił Filip Marchwiński, od 109 minuty po czerwonej kartce graliśmy już 11 na 10. W 118 minucie rzutu karnego nie wykorzystał Afonso Sousa, który po chwili i tak zdobył gola na 4:1 dla Mistrza Polski, który po dogrywce przypieczętował awans do kolejnej rundy. Część kibiców myślała, że to nadal lata 90-te XX wieku, że graliśmy z rybakami czy amatorami, więc piłkarze nadal byli wyzywani, Kocioł po ostatnim gwizdku kazał im wypie*dalać z boiska i nagrodził brawami zawodników Vikingura Reykjavik. Po niespełna 3 latach z rzekomo amatorskiego Vikingura grającego w Lidze Konferencji 2024/2025 został kupiony Gisli Thordarson.

Skład Lecha w rewanżu z Vikingurem: Bednarek – Pereira, Czerwiński, Milić (49.Dagerstal), Rebocho (100.Douglas) – Karlstrom, Murawski (87.Marchwiński) – Skóraś, Amaral (87.Sousa), Velde (67.Kvekveskiri) – Ishak (100.Szymczak).

John van den Brom (trener Lecha): – „Cóż za mecz, było dzisiaj bardzo wiele emocji. Najważniejszy jest awans, ale sami byliśmy winni temu, że stało się to dopiero w dogrywce. Mieliśmy mnóstwo szans a na końcu przeciwnik zdobył gola. Mentalnie był to trudny moment, jednak drużyna zmobilizowała się w dogrywce i wykonała cel. Po rozmowie z analitykami wiem, że mieliśmy 21 szans do rozstrzygnięcia tego dwumeczu, lecz byliśmy nieskuteczni. Był to bardzo trudny mecz, po takim spotkaniu trener Śląska może się cieszyć z naszej gry przez 120 minut. Antonio Milić złapał kolejną kontuzję, jednak wydaje się, że nie jest z nim tak źle, choć w niedzielę raczej nie zagra.”

„Strzeliliśmy dziś 4 gole i jesteśmy w fazie play-off Ligi Konferencji. Już dawno Lech nie strzelił 4 bramek. To jest plus. Dziwi mnie zachowanie kibiców, nie rozumiałem jednak tego, co krzyczeli z trybun. Kibice zareagowali bardzo emocjonalnie, jednak dobrze zareagowaliśmy na boisku. Jeszcze 2 miesiące temu wszyscy z drużyny byli dumni, a teraz zawodnicy musieli grać przeciwko swoim kibicom. Nie wszystko jest idealne, ale przecież jesteśmy bliscy celu, jakim jest awans do Ligi Konferencji. Przed nami kolejne 2 mecze w Poznaniu i bardzo potrzebujemy wsparcia kibiców. Piłkarze, którzy jeszcze 2 miesiące temu byli oklaskiwani nie zasługują na takie słowa kibiców, jak dzisiaj.”

„Potrzebujemy pewności przez wygrywanie meczów i to jeden za drugim. W niedzielę znowu potrzebujemy zwycięstwa, bo taka wygrana dodałaby nam jeszcze więcej pewności siebie. Najważniejsze jest teraz rozpoczęcie zwycięskiej serii. Gramy bardzo dużo meczów, niektórzy zawodnicy grają co 3-4 dni, ale jakoś sobie radzą. Jesteśmy w dobrej kondycji fizycznej. Jak dzisiejszy mecz odbije się na zawodnikach? Nie wiem. Zobaczymy jutro. Na pewno są piłkarze, o których zdrowie trzeba bardziej dbać.”

„Musimy coś zrobić z tą nieskutecznością. Było mnóstwo okazji, których nie wykorzystaliśmy. Musimy to poprawić. Pytałem już zawodników, jak można nie wykorzystywać tylu okazji i jeszcze zmarnować rzut karny?! Ten aspekt zasługuje na krytykę. Po awansie do fazy play-off Ligi Konferencji myślę o przełożeniu meczu z Lechią w Gdańsku, ale nie jest to tylko moja decyzja.”


Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat)

The post Lechowe rywalizacje z Albańczykami i Islandczykami first appeared on KKSLECH.com.

Comments

Комментарии для сайта Cackle
Загрузка...

More news:

KKS Lech Poznań
Glasgow Rangers

Read on Sportsweek.org:

KKS Lech Poznań
KKS Lech Poznań
ŁKS Łódź

Inne sporty

Sponsored