5 szybkich wniosków: Jagiellonia – Lech 2:1
Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizą gry konkretnego zawodnika czy dogrywką, prezentujemy pięć szybkich i pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny Kolejorza, poszczególnych piłkarzy czy obecnej sytuacji zespołu.
WSZYSTKO ZGODNIE Z PLANEM
Lech Poznań na mecz z teoretycznie wyczerpaną Jagiellonią wyszedł w składzie, który łatwo dało się przewidzieć, wyszedł w tym samym zestawieniu, co na wcześniejsze spotkanie ze Stalą Mielec i dobrze rozpoczął hitowy pojedynek. Zespół Lecha Poznań potrafił narzucić rywalowi swój styl gry, od początku grał piłką na połowie przeciwnika, stosował pressing, nastawił się na walkę i równie szybko potrafił strzelić bramkę Jagiellonii trafiając po stałym fragmencie gry. Gol na 1:0 zdobyty już w 9 minucie był wymarzonym początkiem spotkania. Lech Poznań mający cały tydzień na spokojne przygotowanie się do tego hitowego starcia umiał szybko skaleczyć zmęczoną meczami do 3-4 dni Jagiellonię Białystok, która szybko dostała cios mogąc mieć po nim mentalny problem. Zapewne wielu kibiców Kolejorza w 9 minucie pomyślało sobie coś w stylu – „Mamy ich!”, „Prowadzimy 1:0, więc to wygramy”, „Teraz już Jaga padnie”, „Trzeba szybko strzelić na 2:0 i będzie po meczu”.
GOL ZMIENIAJĄCY WSZYSTKO
Lech Poznań po bramce na 1:0 nie cofnął się, na przykład w 16 minucie dzięki pressingowi odzyskał piłkę na połowie rywala, po czym miał szansę za sprawą uderzenia z daleka Afonso Sousy. Problemy zaczęły się po 20 minucie, gdy Jaga otrząsnęła się, mecz się wyrównał, nagle w przeciwnika wstąpiły nowe siły, rywal zaczął grać wyżej i stwarzać sytuacje. Uderzenie z daleka Tarasa Romanchuka było jeszcze sygnałem ostrzegawczym, w 31 minucie Jaga wykorzystała już wysokie ustawienie Rasmusa Carstensena, jego stroną poszła prostopadła piłka, lechici nie zdążyli wrócić, przeciąć tego podania, źle ustawił się Antonio Milić, źle pozostali obrońcy i po składnej akcji zrobiło się 1:1. Po wyrównującej bramce Jesusa Imaza aż trzech zawodników Kolejorza miało problemy zdrowotne, dwóch graczy musiało opuścić boisko, przez co Lech zupełnie stracił koncepcję. Od 23 minuty naszej drużyny nie było już na boisku, Jaga wykorzystując fazy przejściowe zaczęła być groźna pod bramką Bartosza Mrozka, strata gola + utrata dwóch zawodników już w ogóle rozmontowała Kolejorza, który próbował dotrwać do przerwy z remisem będącym jak porażka.
CO TO MA BYĆ?
Po zmianie stron w grze Lecha Poznań nic się nie zmieniło. Zawodnicy niewidoczni przed przerwą, czyli m.in. Daniel Hakans, Mikael Ishak oraz bezbarwny Filip Jagiełło nadal byli niewidoczni, Lech nie mógł złapać rytmu a w 59 minucie wręcz się ośmieszył. Z rzutu wolnego dla poznaniaków wyszedł kontratak, po którym Jagiellonia wyprowadziła błyskawiczną kontrę zakończoną samobójczą bramką Radosława Murawskiego, który najpierw przegrał pojedynek w środku pola a potem próbując wybić piłkę trafił do własnej siatki. Po tym golu Lech Poznań nie stworzył już żadnej groźnej sytuacji, Jagiellonia Białystok grała dojrzale, wypychała nasz zespół daleko od bramki Abramowicza, kontrolowała przebieg zawodów, potrafiła grać na czas i wyeliminowała wszystkie nasze atuty. Lech Poznań do ostatniej sekundy pozostał więc na 2 celnych strzałach, jakie oddał w pierwszych 9 minutach, drużyna Nielsa Frederiksena biła głową w mur, szło nawet odnieść wrażenie, że nie bardzo chce zmienić wynik tego spotkania. Jagiellonia Białystok wykazywała większą determinację, wcześniej taktycznie wypunktowała mało ambitnego Kolejorza, który postawą w drugiej połowie ośmieszył się bardziej niż końcowym wynikiem, choć to on prowadził 1:0. Obrazem Lecha Poznań w niedzielny wieczór była bramka z 59 minuty, kiedy Lech z własnego rzutu wolnego stracił gola po kontrze i jeszcze sam wepchnął piłkę do siatki Bartosza Mrozka.
ZASŁUŻONA PORAŻKA
Lech Poznań po raz 18 w tym sezonie jako pierwszy objął prowadzenie i po raz 2 przy stanie 1:0 przegrał 1:2. Lech Poznań przegrał w meczu za tzw. „6 punktów”, przegrał spotkanie, w którym nie miał prawa nawet zremisować. Co najgorsze Lech Poznań poniósł porażkę z grającą co 3-4 dni Jagiellonią Białystok jak najbardziej zasłużenie, gdyż od 23 minuty nie grał już w piłkę, brakowało pressingu, liderów na murawie, brakowało zawodników, którzy wzięliby na siebie ciężar rozegrania piłki i mieli w ogóle chęć odniesienia zwycięstwa. Jagiellonia po odrobieniu strat wygrała 2:1, bo bardziej od Lecha chciała zdobyć te 3 punkty, choć w 9 minucie mogła poczuć jeszcze większe zmęczenie meczami co 3-4 dni. Po spotkaniu trener białostoczan Adrian Siemieniec był w szoku, aż nie mógł uwierzyć w mentalną siłę swojej drużyny, która wspięła się na wyżyny potrafiąc wypunktować słabego mentalnie i grającego bez pomysłu Kolejorza, który ostatni celny strzał w tym meczu oddał w 9 minucie. W niedzielny wieczór obie drużyny przebiegły taki sam dystans 109 kilometrów, ale to Jagiellonia Białystok miała lepszy pomysł na to spotkanie i przewyższała Lecha Poznań cechami wolicjonalnymi. W naszym zespole brakowało ambicji, woli walki, determinacji, Mikael Ishak tym razem przespacerował cały mecz, nic do gry nie wniósł nędzny Filip Jagiełło, spory zawód sprawił też Daniel Hakans, Filip Jagiełło czy Radosław Murawski, który jeszcze w doliczonym czasie gry złapał żółtą kartkę i w następnej kolejce będzie pauzował.
UTRATA LIDERA W ODLEGŁYM BIAŁYMSTOKU
16 marca 2025 to bolesny dzień w historii nie tylko sezonu 2024/2025. Liderujący od drugiej połowy sierpnia 2024 roku i po 19 kolejkach z rzędu Lech Poznań po kolejnym już nieudanym meczu wyjazdowym stracił 1. pozycję spadając od razu na 3. miejsce. Lech Poznań, który od wielu, wielu, wielu tygodni gra sobie raz na tydzień, poległ z Jagiellonią Białystok mającą w nogach aż 18 spotkań więcej od Kolejorza, który stracił fotel lidera na rzecz Rakowa Częstochowa. Na ten moment coraz więcej wskazuje na tytuł dla rozpędzonych „Medalików” mających na papierze dużo, dużo łatwiejszy terminarz od mającego już 7 ligowych porażek Lecha Poznań, który realnie nie traci do Rakowa 2 punktów a 3 punkty, bowiem ma gorszy bilans w dwumeczu. Jeśli Kolejorz chce zdobyć tytuł Mistrza Polski, to musi już liczyć na niewyobrażalne wręcz wpadki Rakowa, który musiałby ośmieszyć się jak Lech w 59 minucie w Białymstoku. Poznaniacy mogą sobie wmawiać, że zostało 9 kolejek, że Jagiellonia gra co 3-4 dni, Raków na pewno się potknie, ale czy oni sami wygrają 7-8 meczów na 9 spotkań? Czy sam zespół w to wierzy? Po pauzie i tak słabego Radosława Murawskiego nie ma nawet defensywnego pomocnika w Lechu, który już wcześniej przy stanie 0:1 kończył mecze a teraz nawet przy stanie 1:1 już nie wiedział, co ma robić na boisku. Przed nami długa oraz nudna przerwa na kadrę, czas na pracę bez paru reprezentantów, którzy po powrocie będą mieli 2 dni na przygotowanie się do meczu we Wrocławiu, gdzie Lech Poznań przez 15 lat odniósł szczęśliwe 2 zwycięstwa i po prostu nie potrafi grać ze Śląskiem mogącym być tak samo zmotywowanym zespołem, jak Jagiellonia.
Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat)
The post 5 szybkich wniosków: Jagiellonia – Lech 2:1 first appeared on KKSLECH.com.