Felieton kibica: Prawie połowa drogi
Wszystkim internautom KKSLECH.com przypominamy o możliwości wyrażania swojego zdania nie tylko w „Śmietniku kibica” czy w komentarzach do pojawiających się wiadomości. Jednocząc tutaj kibiców Lecha Poznań od prawie 19 lat dajemy możliwości wygłaszania swoich opinii także na stronie głównej serwisu. Cykl „Twoim zdaniem” jest stworzony do tego, aby każda osoba chcąca dotrzeć ze swoją opinią do innych kibiców Kolejorza bez trudu mogła to zrobić.
W każdym tygodniu czekamy na Wasze najlepsze oraz najciekawsze teksty, które mogą pojawić się na łamach KKSLECH.com. Każdy z kibiców, który umie pisać, chce to robić i ma coś ciekawego do przekazania innym kibicom Lecha Poznań w sposób obszerny i ciekawy (także kontrowersyjnego) ma drogę otwartą do tego, by jego tekst na tematy sportowe przeczytało nawet kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Czasem nie trzeba dodawać wpisu na przysłowie pół strony w „Śmietniku Kibica” bądź w newsach. Czasem wystarczy jeszcze trochę rozwinąć swoją myśl, odpowiednio ją zredagować i przesłać do nas w formie dowolnego tekstu. Dziś publikujemy jeden z nadesłanych artykułów przez kibica.
—
Prawie połowa drogi
Za nami 15 kolejek obecnego sezonu, czyli jesteśmy prawie w połowie drogi do celu. Dla niektórych jest nim awans do gry w Europie, dla innych pierwsza trójka, dla tych najbardziej ambitnych liczy się tylko mistrzostwo kraju. Oby wśród tych ostatnich był także zarząd i piłkarze. Czy jesteśmy w stanie już coś przewidzieć? Opierając się na danych z portalu 90minut.pl sprawdziłem, jak to wyglądało w ostatnich czterech sezonach. W tekście przedstawiam kilka analiz i porównań.
Generalnie, nie ma wyraźnych reguł. Korelacja między układem tabeli po piętnastej kolejce a końcowym układem jest z reguły umiarkowana (ok. 0,4).Nic nie jest jeszcze rozstrzygnięte. Lech Poznań ma w tym sezonie 34 punkty, w zeszłych latach liderzy mieli ich po piętnastu kolejkach 33, 35, 32 i 31. Czyli jesteśmy, można powiedzieć, standardowym liderem. Czy lider po piętnastej kolejce kończy rozgrywki na pierwszym miejscu? W dwóch przypadkach lider został majstrem (Lech i Raków), a w dwóch skończył na niższych stopniach podium (Ryc. 1). Pierwsze miejsce na tym etapie zawsze kończyło się miejscem w pierwszej trójce. Pewnie przed rozpoczęciem sezonu, po zeszłosezonowym „rumakowaniu”, takie zakończenie bralibyśmy w ciemno, prawda? Drugie i trzecie miejsce już takiej gwarancji w poprzednich sezonach nie dawało, ale do „trójki” można się było wbić nawet z siódmego miejsca. Nigdy nie udało się to drużynie z piątego miejsca i nigdy nie była mistrzem drużyna, która miała 9 punktów straty do lidera po 15 kolejce (obecnie stoliczni –niedawno w Śmietniku Kibica wywiązała się dyskusja, czy już stracili szansę na mistrzostwo). Drużyny z taką stratą kończyły na 4, 12, 7-8 (akurat nie było drużyny, która po 15 kolejkach miałaby 9 punktów straty do lidera, stąd miejsca drużyn z najbliższą tej różnicy liczbą punktów) i 9 miejscu.
Ryc. 1. Miejsce po 15 kolejkach a miejsce na koniec sezonu w sezonach 2020/21 do 23/24.
—
Kolejny wykres (Ryc. 2) przedstawia średnią punktów na mecz. Jest to średnia ze średnich: uśredniłem średnią liczbę punktów na mecz uzyskaną przez zespół z danego miejsca (I-VII) w każdym z czterech sezonów, a w przypadku analizy piętnastu kolejek – także obecny sezon. Zeszłoroczny wyścig żółwi znacznie obniżył średnią dla większości miejsc. Średnia wieloletnia po 15 kolejkach wyniosła 2,2, a końcowa 2,09. W tej chwili nasza średnia to 2,2(6), więc… jest dobrze. Ale musimy też mieć też na uwadze, że podobną średnią mają Jagiellonia i Raków, odpowiednio 2,1(3) i 2.0(6). Nawet Cracovia ma blisko dwóch punktów na mecz. W poprzednich sezonach tylko mistrz i raz wicemistrz mieli średnią powyżej 2,0/mecz. Mistrz średnio zdobywał 73% punktów możliwych do zdobycia, czyli na koniec sezonu trzeba mieć w okolicach 74 punktów. Tu zeszłego roku nie wziąłem pod uwagę, bo tam procent bardzo mocno odbiegał w dół. Punktując tak jak teraz, dobilibyśmy 76 punktów z hakiem. Co niepokoi, to to, że majster miał średnio 15% porażek, co przekłada się na jakieś 5-6 przegranych w sezonie (już o tym wspominałem kiedyś w Śmietniku Kibica). Kiedy poprzednio Lech był Mistrzem Polski, zanotował tylko 4 porażki i 8 remisów. Limit meczów „na tarczy” mamy wypełniony już gdzieś w połowie, a nawet więcej. Na tym etapie późniejsi mistrzowie mieli 3, 2, 1 i 4 mecze bez zdobytego punktu. Średnio mistrz miał też w przybliżeniu 21 zwycięstw i 7 remisów.
Ryc. 2. Średnia uzyskiwanych punktów na mecz po 15 kolejkach i pod koniec sezonu, dla drużyn z miejsc I – VII, w analizowanych sezonach.
—
Czyli… trzeba wygrywać. A to oznacza, że należy strzelać dużo bramek i mało ich tracić (jakie to odkrywcze!). Uśredniając, Mistrz Polski zdobywał w poprzednich sezonach 1,9 bramki na mecz, a tracił 0,9(Ryc. 3).My w tej chwili mamy średnią zdobytych goli równą 2,0, a straconych 0,8. Zobaczcie, że średnie drużyn z miejsc 2-4 mają bardzo zbliżoną średnią. Tu się jeszcze może dużo tasować! W pierwszych 15 kolejkach średnia bramek zdobytych jest podobna dla drużyn z miejsc I-V, ale na koniec sezonu średnia pierwszego zespołu jest wyższa od pozostałych. Druga sprawa – zespoły z miejsc IV-VII średnio tracą więcej bramek. Zatem – ważna jest skuteczna ofensywa w drugiej rundzie i zabezpieczenie tyłów. Truizm: szansę na tytuł zdobywa się skutecznością w ataku, a traci – nieskutecznością w obronie. Wołamy o to w wielu postach, prawda? Napastnik i boczni obrońcy – tu trzeba się zabezpieczyć na wiosnę.
Ryc. 3. Średnia bramek zdobytych (BZ) i straconych (BS) po 15 kolejkach (15) i na koniec sezonu (K).
—
Dobra wiadomość: różnica pomiędzy średnią bramek zdobytych i średnią bramek straconych na mecz jest w przypadku Lecha największa in plus z całej pierwszej siódemki (Ryc. 4). Na pewno dwa wyniki z pięcioma golami wywindowały nam do góry średnią bramek zdobytych w meczu. Wydaje się, że strzelenie dwóch goli w każdym spotkaniu powinno być planem minimum. Tu znowu pojawia się wołanie o drugiego klasowego napastnika, który będzie mógł wzmocnić siłę ataku. Raków ma odwrotną strategię – mniej bramek strzela, ale też bardzo mało traci. Sugeruje to, że będzie u nich więcej wyników 1:0. Z kolei Jagiellonia strzela ze średnią podobną do nas (pozdrawiamy jak zwykle trenera Nawałkę), ale też dużo traci. Ta ostatnia statystyka jest też pewnie efektem przegranej z nami – wbiliśmy im w tym meczu prawie 25% bramek straconych przez klub z Białegostoku. Z jednej strony lepiej przegrać raz 5:0 niż pięć razy 1:0, ale z drugiej – to zwycięstwo może nam dać przewagę w meczach bezpośrednich. Dodam, że średnia różnica tego parametru dla mistrza w poprzednich sezonach wynosiła około 1,1 bramki na mecz. Najlepszy w tym przypadku był Lech Poznań zdobywając poprzedni tytuł – 1,4 bramki/mecz.
Ryc. 4. Różnica między średnią bramek zdobytych i straconych na mecz, dla siedmiu pierwszych zespołów w obecnym sezonie.
—
Podsumowując, można stwierdzić że jeszcze nic nie jest pewne, wiemy, że nic nie wiemy. Jest dobrze: prowadzimy, parametry się zgadzają (chociaż ten Motor cały czas kłuje, chyba bardziej niż Puszcza); jest dużo lepiej, niż się spodziewałem przed sezonem. Gdyby statystyka się powtórzyła, mielibyśmy pewność, że będziemy na koniec sezonu na pudle. Ale w tym roku czoło peletonu wydaje się mocniejsze, niż w latach ubiegłych. Uważam, że bardzo ważna będzie ławka rezerwowych. To ona może zadecydować o przyszłym mistrzostwie. Kto będzie w stanie zastąpić kontuzjowanego bramkostrzelnego zawodnika, kto będzie miał zawodnika dającego asysty, kto będzie miał pewną obronę, ten wygra. Stąd tak ważne, aby w zimie dorzucić do składu drugiego bramkostrzelnego napastnika i bocznych obrońców. Na tych pozycjach moim zdaniem mamy po jednym zawodniku na odpowiednim poziomie i w przypadku wykluczenia któregoś z nich, nie bardzo mamy kim takiego zastąpić, a straty mogą być nie do odrobienia (żeby nie było, że nikt nie mówił, panie Rutkowski).
Zbychu
—
Więcej o cyklu „Twoim zdaniem” -> TUTAJ
Artykuły można wysyłać na adres e-mail -> redakcja@kkslech.com
Teksty wysłane do nas przez kibiców można przeczytać -> TUTAJ