Piłka nożna
Dodaj wiadomość
Wiadomości

Felieton kibica: Nauka zarządzania klubem

0 7

Wszystkim internautom KKSLECH.com przypominamy o możliwości wyrażania swojego zdania nie tylko w “Śmietniku kibica” czy w komentarzach do newsów. Jednocząc na tej witrynie kibiców Lecha Poznań dajemy możliwości wygłaszania swoich opinii na stronie głównej witryny. Cykl “Twoim zdaniem” jest stworzony do tego, aby każda osoba chcąca dotrzeć ze swoją opinią do innych kibiców Kolejorza bez trudu mogła to zrobić.



W każdym tygodniu czekamy na Wasze najlepsze oraz najciekawsze teksty, które mogą pojawić się na łamach KKSLECH.com. Każdy z kibiców, który umie pisać, chce to robić i ma coś ciekawego do przekazania innym kibicom Lecha Poznań w sposób obszerny i ciekawy (także kontrowersyjnego) ma drogę otwartą do tego, by jego tekst na tematy sportowe przeczytało nawet kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Czasem nie trzeba dodawać wpisu na przysłowie pół strony w “Śmietniku Kibica” bądź w newsach. Czasem wystarczy jeszcze trochę rozwinąć swoją myśl, odpowiednio ją zredagować i przesłać do nas w formie dowolnego tekstu. Dziś publikujemy jeden z nadesłanych artykułów przez kibica.

Lech uczy jak nie zarządzać klubem piłkarskim

Spoglądając na piłkarską mapę Polski nie mogę zauważyć żadnego klubu, który ma tak duży potencjał, jeśli chodzi o zainteresowanie społeczności, jak Lech w Wielkopolsce i jednocześnie klubu, który ten potencjał wielokrotnie w żałosny sposób marnuje. Tym klubem się żyje. Na rodzinnych spotkaniach, w sklepie, spotykając się ze znajomymi przy piwie – zawsze pada do mnie pytanie: czemu jest tak źle, skoro powinno być tak dobrze? I co wtedy mogę odpowiedzieć?

W Poznaniu są ogromne możliwości. To, że Warta awansowała do ekstraklasy, nie znaczy, że nagle wszyscy kibice związani z niebiesko-białymi barwami zaczną nosić zielone szaliki. Kibic Lecha może Warcie dobrze życzyć, to jednak jak źle by nie było, zawsze w sercu będzie „Kolejorz”. W regionie tak naprawdę nie ma żadnej rywalizacji. Patrzę na województwo śląskie: Piast, Górnik, Raków, Ruch, GKS Katowice, GKS Tychy. Dolnośląskie: Śląsk, Zagłębie, Chrobry, Miedź. Wymieniać mógłbym dalej wypisując kolejne kluby ze wszystkich województw. A w Wielkopolsce? Lech, Warta, z którą częściowo sympatyzują ci pierwsi i później długo, długo nic. Co robią w klubie, żeby to w jakikolwiek sposób wykorzystać? Czasami mam wrażenie, że wszystko całkowicie na odwrót. Wbrew logice. Zaprzeczenie logiki w zarządzaniu to obecnie synonim Lecha.

Spójrzmy na papier. Mówi się, że prezes Lecha, Karol Klimczak, to wybitna postać, jeśli chodzi o finanse. Tutaj się z tym całkowicie mogę zgodzić. Wpływy z transferów ogromne, wydatki znikome, kominów płacowych brak, jednym zdaniem: klub zdrowy finansowo. Co ma z tego faktu przeciętny kibic? Nic. Może się tylko zastanawiać: co się dzieje z tymi pieniędzmi? Skoro często Lech porównywany jest do korporacji – jej zależy na ciągłym rozwoju, inwestowaniu i zarabianiu coraz to większych pieniędzy. Skąd te pieniądze można wyciągnąć? Drogi są dwie. Pierwsza, to tak w dużym uproszczeniu: inwestycja w zespół, dominacja w lidze i ściąganie pieniędzy za grę w europejskich pucharach. Druga droga to inwestycja w infrastrukturę i rozwój swojej akademii. Lech wybrał tę drugą drogę, choć często prezesi w wypowiedziach mówią inaczej, to jest dokładnie tak. Przytaczać można wypowiedź Piotra Rutkowskiego – „Lech wyda w tym oknie jak najwięcej”. Wydaje się, że Lech jest mocny, ale w rozbudzaniu wyobraźni i nadziei kibiców, a następnie jej bolesnym niszczeniu z popularną ostatnio „szmatą w pysk”.

Może będzie to populizm, ale nie minę się z prawdą, jeśli stwierdzę, że akademia to maszynka do zarabiania pieniędzy. Promowanie młodych piłkarzy i ich sprzedaż za grube miliony euro to obecnie cel właścicieli „Kolejorza” i choćby mówili co innego, to tak właśnie jest. Nie piszę, że akademia nie jest ważna. Centrum badawczo-rozwojowe to świetna inicjatywa, podobnie jak skills.lab. Ale co z tych nowości ma kibic? Dalej to samo: nic. A wydaje się, że czasem do odniesienia sukcesu w polskiej lidze wystarczy niewiele. Odpowiednio ułożony klocek w układance. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że często ludzie postronni myślą całkowicie logicznie i widzą, co nie działa i jak to poprawić. Kto lub co może być brakującym klockiem. Nie widzą tego w klubie. Nie widzą albo nie chcą widzieć, lub co gorsza, robią całkowicie na odwrót, by przypadkiem nie wyszło, że działają pod wpływem kibiców czy dziennikarzy. Na logikę: w poprzednim sezonie brakowało szerokiej kadry. Głośno o tym wspominali wszyscy, po czym w mediach słyszymy wypowiedź dyrektora sportowego Tomasza Rząsy o kadrze na trzy fronty. Jak to się skończyło, wszyscy doskonale wiedzą. Ręce opadają.

Sezon, w którym Lech świętuje swoje setne urodziny, miał być całkowicie inny. Wystarczyło odpowiednio wcześniej wykonać ruchy transferowe. Wzmocnić zespół, uzupełnić kadrę. Skrzydłowy i bramkarz to mus oraz lewy obrońca do rywalizacji z Douglasem. Za chwilę nadejdzie sierpień, a szumnie zapowiadający transfery Lech jak na razie sprowadził Joela Pereirę, Sobiecha, Douglasa i w zimowym oknie transferowym zakontraktował Murawskiego. Wydaje się, że do układanki brakuje tak niewiele. Miał być pewniak Damian Kądzior – to ponownie, jak popularne stało się to określenie, Lech szuka „kwadratowych jaj” i kombinuje. A jak kombinowanie w ostatnim czasie mu wychodziło, to odpowiedzmy sobie sami.

W klubie kuleje mnóstwo rzeczy. Zwłaszcza, kiedy atmosfera wokół niego jest wyjątkowo napięta, takie rzeczy się uwidaczniają. Rozpoczynając od kolekcji ubrań, która z wyglądem i estetyką ma mało wspólnego, kiepskiej komunikacji na linii klub-kibice, słynnej aferze koszulkowej, za którą bardziej winiłbym jednak głównego sponsora, na wielkich planach muzeum czy brudnej membranie kończąc. Te sprawy można mnożyć. Dorobek trofeów pod egidą Karola Klimczaka od 2011 roku: jedno (!) mistrzostwo Polski i dwa mało znaczące superpuchary. Na arenie międzynarodowej: dwie fazy grupowej Ligi Europy. Lech to klub z czołówki ekstraklasy? Zajmowane miejsca od początku kadencji: 4, 2, 2, 1, 7, 3, 3, 8, 2, 11. Nazwałbym to raczej średniakiem z pewnymi wyjątkami.

Nie da się odmówić, że Lech ma ogromne możliwości i przez wiele lat będzie to klub, który co roku będzie brany pod uwagę jako kandydat do najwyższych miejsc w ligowej tabeli, ale prowadząc go dalej w ten sam sposób, będzie coraz częściej porównywany do średniaka, aż w tej ligowym średniactwie zagości na stałe. Często brakuje tak niewiele, a jednocześnie tak wiele – logicznego myślenia, wyciągania odpowiednich wniosków i nauki na błędach. W Lechu tak to niestety nie działa. Na niekorzyść kibica, który do kolejnych porażek zwyczajnie się już przyzwyczaił.

Mikołaj Kortus

Więcej o cyklu “Twoim zdaniem” -> TUTAJ

Artykuły można wysyłać na adres e-mail -> redakcja@kkslech.com

Teksty wysłane do nas przez kibiców można przeczytać -> TUTAJ

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





The post Felieton kibica: Nauka zarządzania klubem first appeared on KKSLECH.com - KKS Lech Poznań - Serwis nieoficjalny.

Загрузка...

Comments

Комментарии для сайта Cackle
Загрузка...

More news:

Read on Sportsweek.org:

Inne sporty

Sponsored