Piłka nożna
Dodaj wiadomość
Wiadomości

Nieudane sztuczne spolszczanie

0 6

30 czerwca oficjalnie wygasł kontrakt 32-letniego uniwersalnego Tomasza Cywki, który wreszcie przestał zarabiać w Kolejorzu. Ten kto od początku wyśmiewał ten transfer drwiąc sobie z pomysłu zarządu i umiejętności piłkarza ten miał całkowitą rację. Swego czasu sztuczne spolszczanie szatni Lecha Poznań na siłę przyniosło więcej szkód, strat niż pożytku dla klubu. Winnych oczywiście nie ma.



Swego czasu stwierdzono w Lechu, że jest za dużo obcokrajowców, za dużo przychodzi zawodników, którzy od razu mają być wzmocnieniami, a za mało jest piłkarzy walecznych, z ambicjami, charakternych, którzy byliby dobrym uzupełnieniem. Nagle wiosną 2018 roku głównie Piotr Rutkowski po ściągnięciu Piotra Tomasika poszedł za ciosem i wyczarował Tomasza Cywkę z którym kontraktu nie chciała przedłużyć Wisła Kraków. Klub długo bał się ogłosić transfer 30-letniego wtedy piłkarza, Lech był wówczas po zawalonej fazie finałowej 2018 oraz słynnym dniu 20 maja, dlatego widok tak słabego zawodnika tylko dolałby oliwy do ognia.

Ostatecznie Tomasz Cywka wylądował w Lechu będąc od razu przedstawiony jako uzupełnienie. Zawodnik bez żadnych piłkarskich atutów mogący występować na siłę na wszystkich pozycjach od pierwszych meczów nic piłkarsko nie pokazywał. Na prawej obronie był ogrywany jak dziecko notując m.in. fatalny występ w rewanżu z Gandzasarem, na „6” prezentował się bardzo przeciętnie. Oczywiście Cywka był broniony przez garstkę trochę słabiej znających się kibiców, którym wystarcza mityczna walka, zaangażowanie i gryzienie trawy jak w okręgówce, a także był chroniony przez medialne osoby z bliskiego otoczenia Lecha Poznań. Duży błąd popełnił także ówczesny trener Ivan Djurdjević. Za bardzo wierzył w zawodnika bez sportowych atutów chwaląc go bardzo mocno za cechy takie jak waleczność czy zaangażowanie, które powinny być standardem.

Tomasz Cywka we wrześniu 2018 roku doznał pierwszej poważnej kontuzji, która wykluczyła go z gry na 2 miesiące. Od września 2018 roku ten piłkarz już nigdy nie wystąpił w Ekstraklasie. Sporadycznie grał jedynie w III i II-ligowych rezerwach łatając dziury na prawej obronie bądź na pozycji defensywnego pomocnika. Tomasz Cywka nic w tych meczach nie pokazywał, sprawiał wrażenie jakby grał od niechcenia, za karę. Mimo takiej postawy dostał szansę od trenera Dariusza Żurawia 29 października 2019 w pucharowym spotkaniu w Rzeszowie. Już w 4 minucie doznał kontuzji, zszedł z boiska i jak się okazało – był to jego ostatni mecz w pierwszym zespole Kolejorza. Tomasz Cywka na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy zmagał się zarówno z urazami mięśniowymi jak i kontuzją kolana. Często był jednak zdrowy, choćby ostatnio normalnie trenował, ale nie posiadał wystarczających umiejętności, aby trenerzy zabierali 32-latka nawet na ławkę rezerwowych. 30 czerwca w końcu wygasł 2-letni kontrakt Cywki z Lechem, który od 1 lipca nie jest już naszym zawodnikiem. Piłkarz wielu pozycji przez 2 lata cieszył się tak naprawdę płatnymi wakacjami zarabiając pieniądze na możliwość realizowania swojej pasji jaką jest łowienie dużych okazów ryb m.in. we Francji.

Kolejnym polskim graczem ściągniętym tutaj na siłę nawet jeszcze przed Cywką był Piotr Tomasik. Piłkarz po bardzo udanym sezonie 2016/2017 mocno obniżył loty. Jesienią 2017 roku w Jagiellonii Białystok był przeważnie rezerwowym, który jeszcze zmagał się z urazem żeber. Mimo jego problemów Lech nieoczekiwania zapragnął ściągnąć doświadczonego Polaka do rywalizacji z Volodymyrem Kostevychem. W dodatku zrzucono winę na Nenada Bjelicę jakoby to on chciał rezerwowego Jagiellonii. Chorwat może faktycznie chciał dodatkowego lewego obrońcę, ale nie akurat Tomasika z którym Jagiellonia nie chciała przedłużyć umowy. Na przełomie 2018 roku białostocki zarząd twardo negocjował sumę odstępnego za lewonożnego defensora za którego nasz zarząd zapłacił w styczniu 2,5 roku temu kilkaset tysięcy złotych. Tomasik nigdy nie wygrał rywalizacji z Kostevychem. Nigdy też nie wykorzystał paru szans jakie dostał. Przed rozpoczęciem tego sezonu Kolejorz za porozumieniem stron rozwiązał kontrakt z lewym obrońcą. Piotr Tomasik trafił do broniącej się przed spadkiem Wisły Płock w której nie zawsze jest pierwszym wyborem u Radosława Sobolewskiego.

Z grupy Polaków, którzy ostatnio nie sprawdzili się w Lechu Poznań był jeszcze choćby Rafał Janicki. 28-latek nie przyszedł jednak do Kolejorza, by walczyć i biegać jak Cywka z Tomasikiem tylko trafił tu jako solidny stoper ligi, który Lechię zamienił na Lecha. W nowym sezonie w Kolejorzu będzie mógł grać kolejny Polak budzący kontrowersje Filip Bednarek. Bramkarz o wątpliwych umiejętnościach piłkarskich podobnie jak Janicki jest reprezentowany przez słynną w Wielkopolsce agencję Fabrykę Futbolu. Sensowym, a także konkretnym transferem na papierze z polskiej ligi wydaje się być za to Alan Czerwiński. To czołowy prawy obrońca Ekstraklasy, który nie przychodzi na Bułgarską, żeby mitycznie biegać, walczyć, starać się tylko podnieść sportową jakość Lecha Poznań. 27-latek na papierze ma akurat wszystko, by być wzmocnieniem naszego klubu.

Obserwuj KKSLECH.com i przeglądaj nasze treści również na dwóch portalach społecznościowych. Nasz serwis nie posiada swojego profilu na Facebooku.

TWITTER
YOUTUBE

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <







Загрузка...

Comments

Комментарии для сайта Cackle
Загрузка...

More news:

Read on Sportsweek.org:

KKS Lech Poznań
KKS Lech Poznań
KKS Lech Poznań

Inne sporty

Sponsored