Edyta Koryzna: Praca nad fizycznością procentuje
LOTTO 3x3 Warszawa z reprezentantkami Polski w składzie wygrał turniej w Tuluzie. Był to przedostatni sprawdzian naszych kadrowiczek przed turniejem kwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskich.
Trener Edyta Koryzna jest zadowolona ze zwycięstwa, ale podkreśla, że niektóre elementy wymagają jeszcze poprawy.
- Pierwszy turniej w roli pierwszego trenera seniorskiej reprezentacji i od razu zwycięstwo. Jakby pani oceniła ten występ naszej kadry?
- Edyta Koryzna: Pracujemy pod dużą presją czasu, więc najważniejsza rzecz by się nie bać i pokonać strach, który mógłby przeszkodzić nam dojść do tego, o czym wszyscy marzymy. Chciałbym, żeby dziewczyny zawsze walczyły na boisku i nie zajmowały swoich głów innymi rzeczami, a jedynie celem, którym jest dobre wykonanie swojej roli na boisku. Bardzo ddamy o to, by nigdy nie zwątpiły w to co robią. To udało nam się w dużej mierze zrealizować. Etap, na którym teraz jesteśmy, miał nam pokazać czy ta fizyczność, nad którą pracowaliśmy, szła w dobrym kierunku. Mam poczucie, że fizycznie nie odstępowaliśmy od przeciwniczek, które są już w większej gotowości na same Igrzyska Olimpijskie, bo Francuzki mają już wywalczony awans. Można więc powiedzieć, że byliśmy dobrze przygotowani. Co do samego turnieju - był dobry, ale widzę jeszcze dużo przestrzeni do poprawy. Jeszcze nie wszystkie systemy nam funkcjonują, nie zawsze się dogadujemy na boisku. Ten czas, który jeszcze nam został jest bardzo potrzebny i na pewno wykorzystamy go maksymalnie.
- Pewnie ma to też związek z tym, że w takim składzie wystąpiliśmy po raz pierwszy. Zadebiutowała w kadrze Marissa Kastanek. Jak można ocenić polską reprezentację w tym zestawieniu?
- Marissa dołączyła do nas najszybciej - tuż po zdobytym brązowym medalu Orlen Basket Ligi Kobiet. Stąd miała najwięcej czasu na nauczenie się wszystkich naszych zagrywek - i w obronie i w ataku. Dlatego też mogła skorzystać i pierwsza pojechać na ten turniej. Część zawodniczek dojechała w poprzednim tygodniu, więc trudno oczekiwać, byśmy mieli szansę skorzystać z ich wiedzy i umiejętności. Dobre zgranie wymaga współpracy, którą możemy wypracować na treningach. Nie chciałam ryzykować, że pojedziemy do Tuluzy słabiej przygotowani. Marissa jak zawsze - profesjonalistka z olbrzymim potencjałem mentalnym, co jest bardzo budujące dla całego zespołu. Widać, że ma jeszcze skłonności do gry w 5x5, ale z każdym meczem wyglądało to dużo lepiej. Odnajduje się w koszykówce 3x3, mówi, że chciałaby nadal funkcjonować w tej odmianie basketu i to mnie bardzo cieszy, bo widzę po niej radość, decyzyjność. Lubi rzucać, lubi brać na siebie odpowiedzialność i to jest dla nas bardzo ważne, że nie jest wycofana, a chce być częścią drużyny, która ma duże cele przed sobą.
- Wracacie do Wrocławia by szlifować formę przed tymi najważniejszymi występami - m.in. przed turniejem w Tajlandii. Jak będzie wyglądała ta praca przez najbliższe dwa tygodnie?
- Dzisiaj wrócimy do Wrocławia i ta część drużyny, która dołączyła nieco później - po walce o medale OBLK - cały czas trenuje w WKK Center. Ma zaplanowaną odnowę biologiczną i od jutra zaczynamy pracę już w kompletnym składzie. Będziemy dalej się zgrywać i poznawać systemy naszych przeciwników, ich zagrywki i sposób gry. Mamy zaplanowane dwa mecze sparingowe z męskimi zespołami, które grają w turniejach 3x3, więc praca nad fizycznością i walka na takim poziomie, na jakim chcemy być przygotowani, dalej będzie utrzymywana. Pierwszego kwietnia wylatujemy do Tajlandii, gdzie rozegramy turnieju w zupełnie innych warunkach klimatycznych, innej strefie czasowej. Trzeba będzie się przełamać i przygotować by o drugiej czy trzeciej nad ranem polskiego czasu umieć zagrać mecz. Już na miejscu będzie czas by zdecydować, kto wystąpi w turnieju kwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskich. Leci z nami szóstka zawodniczek - do najbliższego piątku muszę podjąć decyzję, które z nich wylecą do Tajlandii i Hong Kongu. Tam przez ostatnich sześć dni będziemy się przygotowywać pod kątem tego konkretnego turnieju.