Chwila prawdy dla Aniołów Toruń. Największym rywalem są same dla siebie
– Gramy niepotrzebnie bardzo spięci. Wiemy, jaki mamy zespół, ale w wielu spotkaniach nie pokazujemy tego na boisku. W końcówkach setów inne zespoły puszczają rękę, a my gramy bardzo zapobiegawczo, jakbyśmy mieli coś do stracenia – powiedział w rozmowie z naszym serwisem atakujący CUK Aniołów Toruń, Jakub Skadorwa.
Złapali oddech
W meczu z SMS-em PZPS Spała nie mogliście pozwolić sobie na stratę punktów, szczególnie biorąc pod uwagę walkę o utrzymanie w I lidze. Po tym zwycięstwie odetchnęliście z ulgą?
Jakub Skadorwa: Na pewno inaczej wyobrażaliśmy sobie mecze z AGH AZS Kraków i MCKiS-em Jaworzno. Po tych porażkach zdobyliśmy bardzo ważne punkty w spotkaniu z SMS-em. Play-off od nas się oddaliły. Teraz musimy zbierać każdy punkt, aby nasza sytuacja w tabeli była bardziej spokojna i żebyśmy nie musieli grać z nożem na gardle. Do spotkania z młodzieżą ze Spały podeszliśmy w pełni skoncentrowani po porażce w Krakowie. Ciężko gra się jednak takie mecze po przegranej, która trochę zbiła nas z tropu.
Widać to było szczególnie w pierwszym secie, w którym spalska młodzież was nacisnęła i próbowała wam się przeciwstawić.
– W pierwszym secie rywale odrzucili nas trochę zagrywką. To jest drużyna, która ma niesamowity potencjał. W pierwszej rundzie spotkanie z nimi wyglądało zupełnie inaczej. Widać, że przez kilka miesięcy zrobili duży postęp. Zawsze mecze w drugiej rundzie z drużyną ze Spały są zupełnie inne, bo tam są młodzi chłopcy, którzy robią progres niesamowicie szybko. To było też widać w tym spotkaniu.
Brakuje luzu w grze
W drugim i trzecim secie już bardziej kontrolowaliście wynik…
– Po pierwszym wygranym secie trochę zeszło z nas ciśnienie. Mam wrażenie, że w tym sezonie gramy niepotrzebnie bardzo spięci. Wiemy, jaki mamy zespół, ale w wielu spotkaniach nie pokazujemy tego na boisku. Zawsze skrzydła podcina nam niepokój. W końcówkach setów inne zespoły puszczają rękę, a my gramy bardzo zapobiegawczo, jakbyśmy mieli coś do stracenia.
A te proste błędy rywali w końcówkach ułatwiły wam zadanie?
– Błędy rywali miały znaczenie, ale też zaczęliśmy lepiej zagrywać. Odrzuciliśmy przeciwnika od siatki, dzięki czemu mogliśmy układać swoją grę.
To był bardzo dobry mecz w pana wykonaniu. Uzyskał pan ponad 70% skuteczności w ataku. Chyba takich meczów chciałoby się więcej?
– Pewnie, że tak. Bardzo potrzebowałem takiego meczu. Od kiedy przyszedł do nas Mateusz Piotrowski, to miałem mniej szans do grania. Teraz pojawiła się okazja i ją wykorzystałem. Bardzo się z tego cieszę, bo buduje to moją pewność siebie. W ważnych momentach będziemy potrzebowali każdego zawodnika na każdej pozycji. Takie dobre spotkanie więc na pewno mi się przyda.
Arcyważny tydzień
W kolejnych spotkaniach uda się puścić rękę w końcówkach, biorąc pod uwagę to, że wciąż walczycie o utrzymanie z Czarnymi i BAS-em?
– Ten tydzień będzie dla nas arcyważny. Przed nami dwa mecze za przysłowiowe 6 punktów, bo zagramy z sąsiadami w tabeli. Ten mecz z SMS-em Spała był dla nas bardzo dobrą rozgrzewką przed kolejnymi, ważnymi starciami. Od poniedziałku mocno pracujemy, żeby oba te mecze wygrać.
Któreś z tych spotkań będzie ważniejsze?
– Nie ma różnicy. Są to dla nas 2 ważne spotkania. Chcemy wygrać je za 3 punkty. Wiemy, że stać nas na to, tylko nie możemy być przeciwnikiem sami dla siebie. W tym sezonie wielokrotnie już pokazywaliśmy, że największym rywalem Aniołów są same Anioły.
Czyli kluczowa będzie głowa?
– Tak. U nas głowa powinna być kluczem. Umiejętności mamy, doświadczenia też nam nie brakuje. Wydaje mi się, że jak utrzymamy koncentrację na najwyższym poziomie, to na równi będziemy mogli bić się z każdym w tej lidze.
Zobacz również
Magiczna bariera przekroczona. Atakujący Aniołów w elitarnym gronie
Artykuł Chwila prawdy dla Aniołów Toruń. Największym rywalem są same dla siebie pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.