Sezon bojerowy rozpoczęty :-) 1 miejsce w regatach w Finlandii
Witam po bardzo długiej przerwie letniej, w której też sporo się działo. Napiszę o tym krótko w najbliższym czasie, bo zbliża się przecież koniec roku i dobrze by było zrobić jakieś krótkie podsumowanie i napisać o planach, tych bliższych i dalszych.
Wczoraj wróciłem z tygodniowego wypadu na pierwsze regaty bojerowe do miejscowości Vaala w Finlandii. Ta miejscowość znajduje się prawie 600 km na północ od Helsinek i tam był… lód i to jaki
Prawie 4 dni w podróży i cztery dni intensywnego latania, dwa treningowe i dwa regatowe. Czy się opłaciło ? Naturalnie że tak. Na to pytanie zwykłem zawsze odpowiadać, że już pierwsza minuta w bojerze po tak długiej podróży daje tyle satysfakcji i zadowolenia, że całe zmęczenie podróżą staje się absolutnie nieważne.
Jak zwykle na początku sezonu najważniejsze jest tzw. oblatanie się oraz przetestowanie nowego sprzętu, którego optymalizacja i ,,dostrojenie” są podstawą do szukania lepszej szybkości. Bojery to bardzo zaawansowany technologicznie i technicznie sport, w którym jakość sprzętu i jego odpowiednie przygotowanie i dobranie odgrywa kluczową rolę w walce o czołowe miejsca. Tu ważny jest każdy detal.
Na bojerach latam prawie 50 lat – dokładnie 48 i ten sport nadal fascynuje mnie swoimi niezgłębionymi do końca możliwościami technicznymi. Duże doświadczenie pomaga mi w relatywnie krótkim czasie wybrać odpowiedni maszt i płozownicę, ustawić to optymalnie z żaglem oraz wybrać płozy, które są specjalnie naostrzone na dane warunki wietrzne i lodowe. Wiele kombinacji, wiele elementów i wiele możliwości zmian w trymie powodują, że bojery są dużo bardziej skomplikowanym sportem niż żeglarstwo na wodzie.
W Finlandii te dwa dni treningowe poświęciłem na przetestowanie nowej płozownicy i nowego masztu, których ugięcie – elastyczność jest dużo większa niż tych, które używałem do tej pory. Zdecydowałem się na ,,taki zestaw” z kilku powodów -
1. jestem coraz starszy, sił coraz mniej – a taki ,, miękki” zestaw spowoduje mniejsze zmęczenie mięśni podczas wyścigu i wyczerpanie organizmu w trakcie kilkudniowej rywalizacji, kiedy brakuje czasu na ,,recovery”.
2. Szybsze i łatwiejsze przyśpiesznie po starcie i zwrotach.
3. Lżejsza praca szotem grota.
Ale najważniejsze jest znalezienie odpowiedzi na pytanie – jaka jest szybkość maksymalna w porównaniu do rywali.
A ta była bardzo dobra a nawet bardzo dobra – podczas treningów i regat – szczególnie przy silniejszym wietrze byłem zdecydowanie najszybszy – co dla mnie jest super informacją, bo tej pory miałem przewagę przy relatywnie słabych podmuchach wiatru.
pierwszego dnia było bardzo – bardzo zimno – silny wiatr i – 8 stopni, temp. odczuwalna podczas żeglugi z szybkością ok. 70 – 80 km/h to ok. -30 a organizm jeszcze nie przyzwyczajony . Zmarzłem potężnie i niestety nawet sauna nie ochroniła przed katarem.
Nowe żagle współpracują z masztem też bardzo ładnie - można powiedzieć, że wszystko jest OK.
Ja – a raczej moje ciało mimo kataru zniosło w miarę dobrze wysiłek tych 4 intensywnych dni.
Rywalizacja podczas regat była jak zwykle zacięta, szczególnie cieszy udana konfrontacja z Rasmusem – utalentowanym młodym żeglarzem z Estonii oraz moimi młodszymi kolegami z Teamu 1 D.
Następne regaty na początku stycznia – w Szwecji ewentualnie w Estonii. U nas zimy na razie nie widać.
Pozdrawiam z Majd